Nie chcę słyszeć ani o teściowej, ani o jej córce. Mówię poważnie. Zaczyna mnie boleć głowa, gdy tylko słyszę imię teściowej lub siostry mojego męża. Moja niechęć do tych dwóch osób wynika z tego, że cały czas wyciągają pieniądze od nas, mimo że nie zarabiamy kokosów.

Z jakiegoś powodu teściowa postanowiła sobie i wbiła do głowy swojej córce, że mój mąż ma obowiązek pomóc biednej dziewczynie, która została bez ojca. Mój mąż też wychowywał się bez ojca, do tego wychowywała go babcia. Teściowa wcale nie chciała uczestniczyć w jego życiu. Kiedy wzięliśmy kredyt hipoteczny, teściowa zignorowała tę wiadomość, nie przejmowała się tym.

Nie mówiąc już o jakiejkolwiek pomocy. Ale teraz regularnie dzwoni i domaga się, żeby mąż przesłał pieniądze na kolejny bardzo ważny zakup albo korepetycje dla siostry.  Mają z siostrą wspólną matkę. Teściowa rozwiodła się z ojcem męża, gdy dziecko poszło do piątej klasy, zostawiając syna matce.

Jego ojciec zaczął pić, gdy stał się niepełnosprawny, więc trochę rozumiem moją teściową, dlaczego postanowiła się z nim rozwieść. Życie z alkoholikiem jest trudne i pozbawione przyszłości.

Ale potem zachowała się dziwnie. Zostawiła syna swojej matce, a sama zaczęła układać sobie życie. Udało się jej to zrobić, gdyż wyszła za mąż po raz drugi. Jej drugi mąż nie chciał zabrać pasierba, z kolei ona nie próbowała nalegać, więc dziecko zostało z babcią, podczas gdy matka tworzyła nową rodzinę i rodziła kolejne dziecko.

Od tamtej pory syn nie był jej w ogóle potrzebny, nawet go nie odwiedzała, przez co pokłóciła się ze swoją matką, która próbowała jej przypomnieć, że ona tak naprawdę ma dwójkę dzieci. Chłopak dorósł, zdobył wykształcenie, ożenił się, teraz zarabiamy pieniądze by spłacić jak najszybciej kredyt hipoteczny i w końcu mieć własne dziecko. 

Wtedy pojawiła się teściowa, która do tej pory kontaktowała się z dorosłym synem tylko z okazji świąt. Okazało się, że jej drugi mąż zmarł, a teraz potrzebowała pomocy, aby wychować córkę. Oczywiście chodziło o pomoc finansową, ponieważ głównym żywicielem rodziny był mąż teściowej, podczas gdy ona potrafiła jedynie wydawać pieniądze na potrzeby swoje i córki. 

Dziewczyna potrzebuje nowych ubrań, gadżetów, wycieczek nad morze, korepetytorów i wielu innych rzeczy. Pieniądze na to powinien dawać właśnie mój mąż. 

- Jesteś starszym bratem, jesteś jedynym mężczyzną w naszej rodzinie, na kim innym mogę polegać? - łamiącym głosem mówiła teściowa. 

Babcia mojego męża dobrze go wychowała, ponieważ stara się pomagać matce, przesyłając pieniądze na różne rzeczy. Siostra, która zawsze ignorowała brata, nagle zaczęła go darzyć sympatią i zaczęła do niego pisać i dzwonić, przeważnie prosząc go o coś. 

Mój mąż rozumie, że zarówno matka jak i siostra wyciągają od niego pieniądze, ale nie potrafi odmówić im pomocy. Z tego powodu ciągle się kłócimy, ponieważ nie zarabiamy nie wiadomo ile i trzeba spłacić jak najszybciej kredyt hipoteczny, a nie kupować kolejnej niepotrzebnej rzeczy dla siostry.

Jak długo będzie ją utrzymywał? Aż do ślubu? Przecież teraz jest w szkole, potem pójdzie na studia, a potem jeszcze minie trochę czasu, aż znajdzie sobie dobrą pracę. Jeśli nic się nie zmieni, to nigdy nie spłacimy kredytu hipotecznego, a to oznacza, że nigdy nie będziemy mieli dziecka, ponieważ nie będziemy w stanie go utrzymać.

Nie rozumiem, dlaczego mój mąż uważa, że musi pomagać matce i siostrze, które przez większość jego życia miały go gdzieś. Teściowa ma za mało pieniędzy? Niech zmieni pracę i nauczy się oszczędzać. Ubrania można kupować rzadziej, a nie co miesiąc, do tego uczyć się można bez korepetytorów.

Nie potrafią? Niech się uczą, to przyda im się w życiu.