Kiedyś Ania przybyła do Tosi z dobrą wiadomością:
— Tosia, znaleziono dla ciebie dom. I nie mieszkanie, ale dom prywatny, będziesz miała teraz własny teren. Prawda, że zabiorą cię tylko wtedy, gdy cię wysterylizujemy.
Wkrótce Ania zabrała psa do weterynarza, gdzie wszystko zostało zrobione. Tosi było ciężko, bo było jeszcze za wcześnie, ale odważnie znosiła wszystko, bo wtedy miałaby rodzinę. A teraz Tosia stoi przed bramą do domu we wsi - dotarła do nowego domu.
Gdyby Anna wiedziała, jak to wszystko się skończy.
Po pewnym czasie nowi właściciele napisali do Ani, stawiając przed warunkiem: albo zabierze psa z powrotem, albo jej głowa będzie wisieć na ścianie. Ponieważ pies zjadł kurczaka. Ania wpadła w panikę i zwróciła się do mnie o pomoc.
Oczywiście Ania pojechała odebrać psa. Widać było, że Tosia jest bardzo przestraszona, wyczerpana, a w jej oczach widać tylko smutek i samotność. Prawdopodobnie dostała za tamtego kurczaka. Pies tylko uspokoił się w ramionach Ani.
Niektórzy mogą powiedzieć: „Żal ci psa, ale komu będzie żał kurczaka?” Oczywiście żal mi kurczaka, ale wciąż jest miejsce na biologiczne prawa natury. Kiedy masz psa, powinieneś przewidzieć taki rozwój scenariusza i nie sadzić zwierzęcia obok kurczaków, nie prowokować.
Nadal nie wiemy, jak była tam karmiona i czy w ogóle była karmiona, być może pies głodował, co sprowokowało ten kłopot. Ludzie też litują się nad kurczakami tylko do momentu, w którym jest to dla nich dogodne, a potem sami robią im to samo co Tosia, ale z jakiegoś powodu nikt im za to nie robi wyrzutów.
Główne zdjęcie: domuspexa