Ta romantyczna historia miłości, której podwładne także różne gatunki zwierząt, wydarzyła się na farmie w Kenii.
Dla mieszkańców wsi mieszkających w pobliżu Parku Narodowego East Tsavo dzikie zwierzęta nie są niczym nowym, ale przybysze zawsze trzymają się z daleka i omijają ludzkie osady podczas swoich przemieszczeń.
Ale wiosną zeszłego roku niezwykle ciekawsa młoda zebra przybiła się do stada krów. To niesamowite, jak potrafiła samotnie przebyć długi dystans i nie stać się ofiarą dzikich drapieżników. Rolnicy przywieźli do wioski niespodziewanego gościa i poinformowali o niej personel rezerwatu. Wkrótce przedstawiciele parku narodowego przyjechali samochodem i zabrali uciekiniera do domu.
Niektórzy mieszkańcy wioski później widzieli zebrę z daleka, a kilka miesięcy później stała się ona odważniejsza i pojawiła się w tych samych krajach nie sama. Tym razem jej niebezpieczna podróż dotyczyła dziecka, które urodziło sie zebrz ei miejscowemu osłu.
Nie może być pomyłki. Uroczy kucyk, który ma nawet imię – Zebroid, wziął od matki tylko paski na nogach, a reszta barwy i cech konstrukcyjnych wyraźnie wskazuje na ośle pochodzenie. Taka hybryda to rzadkość, która nie występuje w naturze.
Przy udziale człowieka ustanowiono krzyżowanie zebr z końmi w celu pozyskania zwierząt jucznych. Ale rezerwaty, w których próbowali skrzyżować je z osłami, nie odniosły sukcesu. Zwierzęta tych gatunków z reguły nie wykazują zainteresowania sobą.
Niesamowita buntowniczka nie tylko odważyła się na wyprawę, ale także na zawsze opuściła swoje rodzime stado. Okazując niesamowitą rozwagę, a może po prostu ulegając uczuciu miłości, przyprowadziła dziecko do ojca.
Zoologowie pracujący w rezerwacie uważają, że społeczność zebr może nie zaakceptowaź i obrażać źrebię nie pdobnego do nich, a żeby nie oddzielić go od matki, zebrę trzeba było pozostawić na farmie. Nikt nie trzyma jej na siłę i najwyraźniej czuje się dobrze na farmie, w towarzystwie przyjaciółki i innych zwierząt domowych. Mama zebra i jej wyjątkowe dziecko żyją bezpiecznie pod opieką ludzi. Stały się lokalną atrakcją i nie stronią od turystów z aparatami.
Główne zdjęcie: yubiter