Ostatnio w sieci pojawiły się bardzo nietypowe informacje o dziwnym czynie Kanadyjczyka, który 50 lat temu zaczął kupować i zagrzebywać w ziemi… stare szkolne autobusy. Wielu pomyśli, że to tylko szalony ekscentryk, ale jak się okazało, był dobry powód i szlachetne motywy tak dziwnego czynu, o którym teraz porozmawiamy.
Ta dość dziwna historia zaczęła się w latach 60. ubiegłego wieku, w szczytowym momencie zimnej wojny, kiedy nawet prezydenci wielkich mocarstw namawiali ludzi do zaopatrywania się w żywność i niezbędne artykuły na wypadek wojny nuklearnej. W związku z taką eskalacją sytuacji wiele osób zaczęło histeryzować na temat budowy różnych schronów bombowych, które miały uratować ich rodziny od pewnej śmierci. Nie był wyjątkiem i Bruce Beach, który mieszkał wtedy w Chicago i pracował jako inżynier elektryk w ogromnej firmie.
Obawiając się, że zimna wojna wkrótce stanie się rzeczywistością, mężczyzna sprzedał wszystko, co miał i przeniósł się do małej wioski dwie godziny od Toronto (Kanada). Ale nie poprzestał na tym, Bruce nabył dużą działkę i rozpoczął imponującą budowę bunkra, który powinien uratować około 350 osób przed nuklearną apokalipsą.
Po przemysleniu wielu opcji stworzenia tak dużego schronu, zdecydował się na bardzo oryginalne rozwiązanie - po prostu zakopować pewną liczbę autobusów, tworząc z nich prawdziwe mieszkania i spiżarnie do przechowywania żywności.
Kilka lat zajęło, aby zakupić 42 stare autobusy szkolne i przygotować ogromny 1000 m2 wykop. Gdy wszystko było gotowe, Bruce Beach wraz z kilkoma ochotnikami, którzy wsparli go w tak szlachetnej i koniecznej sprawie, zainstalowali pojazdy w określonej kolejności, a następnie wypełnili cały teren betonem i przykryli 4-metrową warstwą ziemi.
Potem zaczęto tworzyć komfortowe warunki życia w tak niezwykłym miejscu. Kilkadziesiąt lat zajęło połączenie autobusów ze sobą, zorganizowanie całej niezbędnej komunikacji, od oświetlenia i wentylacji, prac kanalizacyjnych, a skończywszy na zaprojektowaniu wszystkich niezbędnych stref dla komfortowego pobytu dużej liczby osób pod ziemią.
Dla wygody życia podzielił „przestrzeń życiową” na połówkę żeńską i męską. Podziemne „dormitorium” posiada strefę rekreacyjną, miejsca do spania, kuchnię z jadalnią, toalety, spiżarnie, pomieszczenia do pracy, gabinet lekarski z wszelkim sprzętem (który jest już beznadziejnie przestarzały!), a nawet pokoje zabaw dla dzieci. Aby zapewnić działanie wszystkich łączności i systemów inżynieryjnych, zainstalowano generator do wytwarzania energii elektrycznej, a nawet ułożono linię telefoniczną.
Bruce nazwał swoje dzieło „Drugą Arką” (Ark Two), która naprawdę pomogłaby więcej niż jednej rodzinie przeczekać niebezpieczne czasy w przypadku ataku nuklearnego. Pod koniec ubiegłego wieku zakończono wszystkie prace nad ulepszeniem bunkra, ale właściciel tak niezwykłego mieszkania nadal go uszlachetnia i utrzymuje w dobrym stanie.
Już kilka razy całkowicie wymienił zapas żywności, ponieważ konserwy i zboża mają tendencję do psucia, a konstrukcje zaczynają zawodzić.
W tej chwili ta unikalna konstrukcja jest największym prywatnym schronem w Ameryce Północnej, który choć gorszy pod względem wygody i wprowadzenia nowomodnych systemów podtrzymywania życia, niż w niektórych innych prywatnych schronach przeciwbombowych, jest w stanie uratować znacznie więcej życia zwykłych ludzi.
Bruce Beach mocno w to wierzy i nie tylko utrzymuje go w pełnej gotowości bojowej, ale także broni prawa do jego istnienia. Przecież lokalne władze wielokrotnie próbowały zamknąć ten budynek, powołując się na zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, ale właścicielowi i niektórym opiekuńczym ludziom do tej pory udało się go obronić.
Takie obsesje ratowania życia przed wszelkimi nieszczęściami odwiedzają ludzi na całym świecie. Tak więc, na przykład, dzięki apokalipsie zombie, przekonująco wymyślonej przez media, niektóre oryginały poważnie przygotowują się do tego szalonego wydarzenia.
Główne zdjęcie: novate