Trzy małe kocięta znalezione na ulicy po burzy trafiły do kliniki weterynaryjnej w Nowym Jorku. Młode były jeszcze bardzo małe pilnie potrzebowały opieki ze strony matki.
Zostały znalezione na samym środku ulicy, a obok nich leżały martwe ciała czterech kolejnych dzieci z potomstwa. – Najwyraźniej utonęły poprzedniej nocy, kiedy szalała burza. Kocięta, które przeżyły, miały zaledwie dwa tygodnie – mówi lekarz weterynarii Gil Nunez.
- Przybyli do szpitala w strasznym stanie: odwodnione, wychudzone, z łzawiącymi oczami i katarem. Poza tym przemokły i drżały.
Gil zgłosił się na ochotnika do opieki nad nowymi pacjentami. Napełnił butelkę preparatem mlekozastępczym i szybko przyzwyczaił się do roli wzorowego taty. Kocięta zaczęły łapczywie jeść.
- Takie chwile bardzo mnie uszczęśliwiają, ponieważ ratuję życie. Te kocięta już nigdy nie będą głodne, zmarznięte ani spragnione!
Sierotom nadano imiona: Donatella, Gianni i Santo.
Gil spędził pierwszą noc nierozłącznie z kociętami, karmiąc je i ogrzewając na swojej klatce piersiowej. To podziałało - energia zaczęła pojawiać się w delikatnych ciałach.
Niestety, choroby układu oddechowego postępowały. Dwoje kociaków musiało zostać umieszczonych na oddziale intensywnej terapii.
Pomimo najlepszych starań lekarzy Gianni zmarł po pięciu dniach leczenia. - Donatelli, jedynej dziewczynie, udało się wyzdrowieć. A Santo, najmniejszy, udowodnił, że jest też najsilniejszy – mówi Gil.
Minęły ponad dwa tygodnie, Gil kontynuował karmienie dwóch ocalałych kociąt, a one bardzo się do niego przywiązały.
-Reagują na mój głos, nawet jeśli jestem w innym pokoju. Uwielbiają spać na mojej piersi i chować główki pod brodą.
Pomimo braku snu Gil nigdy nie naruszył harmonogramu karmienia. Wiedział, że bezradne futrzane kulki liczą na jego wsparcie i chcą żyć.
- Byłem cholernie zmęczony, ale udało mi się zakochać w tych maluszkach – dodaje weterynarz.
- Przywiozłem je do pracy, żebym mógł je karmić i bawić się z nimi między spotkaniami.
Mężczyzna z powodzeniem przyzwyczaił kocięta do "dorosłego" jedzenia. Ale nadal piszczą, ledwo widząc ukochaną butelkę z mieszanką składników odżywczych.
Gil dba o to, by jego podopieczne zwierzaki przez cały dzień otrzymywały mnóstwo uścisków, pocałunków i miłości.
Miesiąc temu kocięta były bliskie śmierci, a teraz są zdrowe, silne i ciągle mruczą.
- Czas przygotować je do adopcji, chociaż trudno mi nawet myśleć o rozstaniu z nimi. Santo lubi patrzeć mi w oczy, bawiąc się moją brodą przed snem. Donatella miauczy głośno, abym wziął ją w ramiona i pomasował jej brzuch – wzrusza się Gil.
- Dostaję wiele przyjemności, ilekroć ich widzę, zabawnych, biegających po pokoju. Bardzo się starałem ich uratować i teraz są szczęśliwe - to niesamowite poczucie spełnienia.
Zobacz uratowane dzieci w tym uroczym filmie.
Source: youtube.com
Główne zdjęcie: popularnoe.net