- Kim ty jesteś, żeby mówić mi, co mam robić - krzyczała Pani Żaneta.

- Jestem żoną Pani syna i to jest mój dom, więc prosiłabym o opuszczenie go...

- To mieszkanie kupił mój Łukasz... mam prawo tu być...

- Kupił mieszkanie będąc ze mną w związku małżeńskim, więc nie może Pani ustalać tu własnych zasad. Potrafię zdecydować, jaka tapeta ma być na ścianie....

Kolejna kłótnia z teściową wyczerpała ją. Sandra była mężatką od dwóch lat, lecz przez cały ten czas teściowa nieustannie jej dokuczała. Jeśli wcześniej Sandra mogła przynajmniej zignorować jej zrzędzenie i marudzenie, teraz po prostu nie była w stanie wytrzymać z teściową. Sandra była w ósmym miesiącu ciąży, chciała ciszy i spokoju, lecz musiała stawić czoła Pani Żanecie.

Kiedy Sandra poznała Łukasza i zaczęli zastanawiać się nad założeniem rodziny, od razu powiedziała, że nie będzie mieszkać z teściową. Teściowa próbowała rządzić niemalże od pierwszego spotkania. Po prostu Sandra nie spodobała jej się i tyle, ale czy to powód, by zerwać z osobą, którą się kocha?

Pobrali się, wzięli kredyt hipoteczny, pomimo tego, że teściowa miała ogromne mieszkanie, ale nawet jej syn stwierdził, że lepiej będzie zamieszkać osobno. Wiedział jaki charakter ma matka, który z roku na rok stawał się coraz gorszy.

W pewnym sensie lubiła dokuczać swojej synowej, tym bardziej, że na emeryturze nie miała nic do roboty, więc ciągle przychodziła do nich. Sandra mówiła mężowi: „Kupmy mieszkanie w innej dzielnicy”, ale on nie chciał, w końcu jego matka już była stara, ale dlaczego dał jej klucze do ich mieszkania, tego nie mogła zrozumieć.

Kiedy Sandra pracowała, nie przejmowała się tym, że teściowa przychodziła do nich podczas ich nieobecności. Uważała, że to nawet dobrze. Kiedy Pani Żaneta była w dobrym humorze, gotowała obiad. Co prawda zawsze była kasza gryczana, którą Sandra nie znosiła, ale zawsze to coś.

Pani Żaneta sprawdzała szafki i przestawiała wszystko tak, jak jej się podobało, co było nieprzyjemne, ale dało się wytrzymać. Ale teraz Sandra jest na urlopie macierzyńskim, prawie cały czas siedzi w domu i musi użerać się z teściową, zamiast odpoczywać i myśleć o dobrych rzeczach. Właśnie dzisiaj teściowej nie spodobał się kolor tapety w pokoju dziecięcym.

- Dlaczego zielony, a nie niebieski czy różowy? - oburzyła się teściowa, jakby to była sprawa życia i śmierci.

- Ponieważ nie wiemy, czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka. Nie widać tego na USG, więc wybraliśmy kolor neutralny, - spokojnie odpowiedziała Sandra. Nigdy nie zaczynała się kłócić jako pierwsza, starała się zawsze spokojnie rozmawiać, ale rzadko jej się to udawało. Teraz jej teściowa, gdy znalazła powód do narzekań, zaczęła biadolić.

- O rety, nawet dziecko ma dziwne. Wszyscy wiedzą płeć dziecka niemalże od samego początku, już niebawem będzie rodzić, a ona nie wie. Lepiej powiedz mi jaki prezent mam kupić - powiedziała takim tonem, tak jakby jej synowa specjalnie nie znała płci przyszłego dziecka.

- Pani Żaneto, nie musi Pani niczego kupować, już wszystko wybrałam i zarezerwowałam, więc kiedy urodzi się dziecko, Łukasz wszystko kupi. Zresztą kupowanie rzeczy przed narodzinami przynosi pecha - odpowiedziała Sandra, udając, że nie zauważyła tego, że teściowa powiedziała o dziwnym dziecku, gdyż nie chciała się dziś kłócić. Od rana nie czuła się najlepiej. Wciąż miała nadzieję, że teściowa usiądzie, ponarzeka i pójdzie, a ona w końcu się położy.

Ale Pani Żaneta kontynuowała:

- Tapeta jest kiepska, nie trzeba wyprawki, wymyśliłaś jakieś bzdury, więc lepiej powiedz, że nie chcesz nic ode mnie przyjąć. Rozkochałaś w sobie mojego syna i cieszysz się, niewdzięczna dziewczyno. Chcę dla nich jak najlepiej, a oni....

Wtedy cierpliwość Sandry się skończyła i wyprosiła teściową. To było niemiłe, ale nie miała już siły tego znosić.

Wieczorem Łukasz wrócił do domu z pracy i wszystko było jak zwykle. Natychmiast zadzwoniła jego matka i poskarżyła się na synową, ale syn, znając matkę, spokojnie odpowiedział: „Mamo, zapewne nie miałaś racji, przecież prosiłem cię, żebyś nie zawracała głowy mojej żonie...”, a potem zwrócił się już do Sandry - Co się stało?

Łukasz zawsze był po stronie Sandry, z matką też nie mógł się dogadać. Przecież nie mógł rzucić pracę, by ciągle być obok żony.

- Wiesz, tak sobie pomyślałam, że może powinnam przed porodem pojechać do mamy i tam urodzić - zasugerowała Sandra - Boję się, że nie dam rady urodzić naszego dziecka, jeśli ciągle będzie dochodziło do takich awantur. Nawet jeśli zabierzesz klucze, myślę, że będzie pod drzwiami czekała, aż ją wpuścimy.

- Nie, nie zgadzam się, chcę być z tobą kiedy zaczniesz rodzić. Zawieźmy ją do sanatorium. No co, pożyczę pieniądze i za wszystko zapłacę. Niech odpocznie przez dwa miesiące, żebyś mogła w spokoju urodzić, a potem coś wymyślimy...

Teściowa pojechała do sanatorium myśląc, że zdąży wrócić przed narodzinami długo wyczekiwanego wnuka. Kiedy teściowa wróciła, wnuczka miała już dwa tygodnie.

- Oh, dziewczynka. Szkoda, że nie chłopiec. Łukasz pewnie był rozczarowany, ponieważ wszyscy mężczyźni chcą mieć syna. No cóż, czego innego można się po tobie spodziewać...

Wtedy dziewczynka obudziła się i zaczęła płakać.

- Daj mi ją - powiedziała teściowa, widząc, że synowa nie może uspokoić córki - nie potrafisz niczego zrobić, nawet uspokoić własnego dziecka...

Sandra już była zdenerwowana. Nie dość, że teściowa powiedziała mnóstwo przykrych rzeczy, to jeszcze obudziła dziecko.

- Pani Żaneto, proszę wrócić do siebie. Następnym razem, jak będzie Pani chciała nas odwiedzić, proszę wcześniej zadzwonić. Do tego proszę zostawić klucze na komodzie. Życzę miłego dnia - powiedziała Sandra i wcale się tego nie wstydziła.

Główne zdjęcie: youtube