Mój mąż musi teraz ciężko pracować, aby zarobić pieniądze na zakup własnego mieszkania. Wraz z kilkoma kolegami założył firmę budowlaną i zajmują się pracami wykończeniowymi. Na początku bałam się zostać sama z pięciomiesięcznym synkiem, ale jestem już zmęczona ciągłymi przeprowadzkami.
Jesteśmy małżeństwem od trzech lat i przez cały ten czas wynajmowaliśmy rożne mieszkania. Chciałabym mieć własne mieszkanie. Nie możemy wziąć kredytu hipotecznego, ponieważ jestem na urlopie macierzyńskim, a mój mąż, nawet jeśli będzie oficjalnie pracował, to jego pensja będzie za mała i bank odmówi nam kredytu.
Wynajmujemy mieszkanie od znajomej mojej teściowej. Pewnego dnia, kiedy mój mąż znowu wyjechał za granicę do pracy, zaproponował mi, żebym spędziła całe lato z matką na wsi. Nie będę sama, a dziecko potrzebuje świeżego powietrza. Mam też młodszą siostrę, która ma dwanaście lat. Mój mąż ma również 12-letniego brata.
Kiedy teściowa się o tym dowiedziała, oburzyła się, mówiąc, że w takim razie powinniśmy opuścić mieszkanie i przewieźć nasze rzeczy do niej. Nie chcę się wyprowadzać, ponieważ wrócę jesienią i co wtedy zrobię, znowu będę szukać mieszkania?
Ale moja teściowa nie poprzestała na tym i wymyśliła nowy powód: zaczęła mówić mojemu mężowi, że wyjadę na wieś, zostawię syna z matką i siostrą, a sama będę go zdradzać. Na szczęście mój mąż całkowicie mi ufa.
- "To niech twój brat Michałek też jedzie z Agatą, gdyż ja pracuję, po co dziecko ma się nudzić." - powiedziała teściowa do męża. - "Mamo, jak ty to sobie wyobrażasz? Agata przyjedzie z dzieckiem i jeszcze z Michałem? Może sprawić rodzicom kłopot! Poza tym, Michała trzeba ciągle pilnować".
Pojechaliśmy z synem sami, co bardzo zdenerwowało moją teściową. Dzwoniła do mnie codziennie rano, aby upewnić się, że jestem w domu. Wieczorami, jeśli nie odbierałam telefonu, dzwoniła do mojej matki i żądała, by mnie zawołała. Potem mówiła mojemu mężowi, że go zdradzam.
W końcu nie wytrzymałam i kazałam jej przestać dzwonić do mnie, mojej matki i mojego męża. W ciągu zaledwie dwóch tygodni zdążyła wszystkim zszargać nerwy. Kąpałam dziecko przed snem, a ona próbowała się do mnie dodzwonić dwadzieścia pięć razy! Nie wytrzymałam i powiedziałam jej, co myślę.
Potem ona się uspokoiła. Ale to był tylko początek. Najgorsze było przed nami. Po tym, jak mój mąż wrócił, przyjechał po nas samochodem. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że zamek w drzwiach wejściowych został zmieniony. Staliśmy z torbami na klatce schodowej, dziecko zaczęło płakać, gdyż było głodne.
Mąż zadzwonił do właścicielki, żeby dowiedzieć się, dlaczego nie możemy wejść do mieszkania. Pana matka powiedziała, że bierzecie z żoną rozwód, że ona zabrała syna i uciekła do kochanka. Wszystkie meble i rzeczy zostały zabrane. Pieniądze, które zapłaciliście za czynsz za trzy miesiące z góry, zostały zwrócone.
"Pani Klaudio, dlaczego Pani nie zadzwoniła ani do mnie, ani do żony? Przecież to my wynajmowaliśmy mieszkanie, a nie mama!" - zapytał mąż.
Właścicielka wyjaśniła, że teściowa płakała, była tak załamana, że „bierzemy rozwód”, więc Pani Klaudia zlitowała się nad nią. Nikt by nie pomyślał, że teściowa bezczelnie kłamie. Potem pojechaliśmy do teściowej. Pokłóciliśmy się z nią.
Teściowa krzyczała, że zaoszczędziła nam pieniędzy i że możemy znaleźć inne mieszkanie. Powiedziała, że na razie możemy zamieszkać u niej. Po tym wszystkim nie chcieliśmy mieszkać razem z teściową. Zatrzymaliśmy się u znajomych na kilka dni, a potem znowu wynajęliśmy sobie mieszkanie.
Mąż powiedział, że jak wprowadzimy się do własnego mieszkania, to nie będziemy podawać adresu jego mamie, żeby znowu nie mieć kłopotów.
Główne zdjęcie: youtube