Ostatnio moja teściowa zrobiła coś, czego się po niej nie spodziewałem - przeprosiła mnie. Nie wiedziałam, że w ogóle potrafi to robić. Okazało się, że po roku mieszkania z nią pod jednym dachem, w ogóle jej nie znałam. To bardzo miłe uczucie. Może zacznę od początku. Rok temu wzięliśmy z mężem ślub i postanowiliśmy zaoszczędzić na wkład własny, by wziąć kredyt hipoteczny.

Nie jesteśmy jedynymi dziećmi w rodzinie, więc nie zgadzam się z podejściem wielu moich rówieśników „a po co się męczyć, jak i tak po rodzicach zostanie mieszkanie”. Nic nam nie zostanie, do tego nasze rodzice są jeszcze młodzi, mają całe życie przed sobą. Ponieważ młodzi specjaliści, którymi jesteśmy, z jakiegoś powodu nie mają dobrych zarobków, więc nie mogliśmy zarówno oszczędzać jak i wynajmować mieszkania.

Jedyne co mogliśmy zrobić, to przeprowadzić się do rodziców. Moi rodzice mają trzypokojowe mieszkanie, moja teściowa również ma trzypokojowe mieszkanie. Ale moi rodzice mieszkają we czwórkę - mama, tata i dwóch młodszych braci. Jeśli chodzi o teściową, to mieszka razem z córką. Wybór był oczywisty.

Na początku wszystko było dobrze. Ale potem zaczęłam zauważać, że nasze relacje z teściową zaczęły się zmieniać i to niekoniecznie na lepsze. Pani Agata potrafiła zignorować mnie, gdy się z nią witałam, zamknąć przede mną drzwi i zachowywać się tak, jakbym po prostu nie istniała. Jednocześnie nie kłóciłyśmy się, a ja nie robiłam nic, co mogłoby ją urazić.

Zwróciłam się do mamy o radę. Moja mama powiedziała, że moja teściowa nie musi mnie lubić, może po prostu nie podoba jej się, że w domu jest tyle osób. Zanim się pobraliśmy, mój mąż wynajmował mieszkanie z przyjaciółmi, a ona i jej córka mieszkały same.

- Ja też nie byłabym zachwycona perspektywą mieszkania razem z żoną mojego syna. Przyzwyczaiły się do tego, że mieszkają we dwójkę, a tu proszę. Ona może wcale nie chce tak się zachowywać, ale nic na to nie może poradzić. Zignoruj to, przecież nie zamierzacie zostać w tym mieszkaniu na zawsze.

Posłuchałam mojej matki i starałam się unikać matki mojego męża. Nie mówiłam nic mojemu małżonkowi, żeby go nie martwić. Nikt mnie nie obraża i nie bije, więc mogę przemilczeć i jakoś to wytrzymać.

W ten sposób minęło kilka miesięcy, a potem doszło do kłótni, po której spakowaliśmy się z mężem i przeprowadziliśmy do wynajętego mieszkania. Było to przed jubileuszem mojej teściowej.

Pięćdziesiąt lat - teściowa postanowiła zorganizować wielką uroczystość w restauracji, gdzie mieli się zebrać wszyscy krewni i znajomi. Było sporo rzeczy do zrobienia, więc nawet ja dostałam jakieś zadania. Myślałam, że życie zmienia się na lepsze.

Na tydzień przed uroczystością moja teściowa kupiła sobie sukienkę, a ja wróciłam z pracy i zobaczyłam, jak ją przymierza. Miała na sobie sukienkę, buty, i biżuterię. Wyglądała naprawdę dobrze, jakby odmłodziła się o dziesięć lat.

- Jak wyglądam? - zapytała mnie teściowa patrząc w lustro.

Powiedziałam prawdę - wyglądała cudownie. Wszystko dobrane idealnie i gustownie. Zwróciłam uwagę na zestaw biżuterii - zwykle nie nosi nic poza zwykłymi złotymi kolczykami, ale tutaj był elegancki zestaw z zielonymi kamieniami - kolczyki i pierścionek. Pani Agata wyjaśniła, że są to szmaragdy, zestaw, który podarował jej mąż, gdy jeszcze żył.

Po tym, jak zrobiłam komplement mojej teściowej, poszłam do swojego pokoju, aby się przebrać, a następnie zabrałam się za gotowanie. Moja teściowa również poszła do swojego pokoju. Wieczór tego dnia i następny poranek minęły spokojnie.

Wieczorem następnego dnia, gdy wróciłam z pracy, znalazłam się w epicentrum skandalu. Okazało się, że teściowa chciała wyczyścić wczorajszą biżuterię, ale nie znalazła jej na właściwym miejscu. Przeszukała całe mieszkanie, ale nigdzie nie znalazła. Winą za zniknięcie obarczono mnie, ponieważ według jej córki weszłam do pokoju teściowej, gdy ta brała prysznic.

Nawiasem mówiąc, w tamtym momencie siostry mojego męża nie było w pokoju. Całe szczęście, gdyż nie byłabym w stanie się powstrzymać i wdałabym się w bójkę. Teściowa domagała się prawdy i rzucała oskarżeniami.

Powiedziała mi, że wpuściła mnie do swojego domu i że jestem złodziejką. Do tego dodała, że nie wiem, jak się należy normalnie zachowywać. Byłam zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że zawsze zjadam najpyszniejsze rzeczy z lodówki, a potem zostawiam naczynia w zlewie, że stłukłam jej perfumy i nie przyznałam się do tego, choć teściowa dawała do zrozumienia, że wie, kto jest za to odpowiedzialny, i że próbuję zrzucić winę za wszystkie prace domowe na jej córkę.

Prawdopodobnie nie powiedziała wszystkiego, ale miałam już dość. Płakałam, gdyż nic takiego nie zrobiłam. Jeśli chodzi o coś pysznego - sama wiele razy byłam zawiedziona, gdy ktoś podjadał mi mleczną kanapkę, jogurt czy owoce, które chciałam zabrać ze sobą do pracy, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by kogoś o to oskarżać.

Jeśli chodzi o naczynia, to mama od dziecka nauczyła mnie, żeby zmywać po sobie od razu, gdyż w dużych rodzinach, gdzie nie ma zmywarki, może stanowić to problem. Dlatego zmywam po sobie i mężu od razu po jedzeniu. Prosić o to szwagierkę to głupota. Tylko jeden raz poprosiłam ją o umycie naczyń, kiedy skaleczyłam się w palec podczas gotowania. Przez większość czasu nie rozmawiamy ze sobą. Pierwszy raz słyszałam o perfumach.

Mąż zobaczył mnie, gdy pakowałam swoje rzeczy. Nic nie rozumiał, ponieważ płakałam w naszym pokoju, a teściowa krzyczała. Ale był na tyle rozsądny, że podjął jedyną słuszną decyzję - wziął torbę, którą spakowałam, wziął mnie za rękę i wyprowadził z mieszkania, nie reagując na to, że jego matka krzyczy. W taksówce jakoś się uspokoiłam i byłam w stanie opowiedzieć mu, co się stało. Mój mąż był w takim samym szoku co ja.

Dotarliśmy do domu moich rodziców, zaprowadził mnie do środka, przeprosił i wyszedł. Mama uspokajała mnie jeszcze przez jakieś dwie godziny, musiałam nawet wziąć tabletki na uspokojenie. Rodzice powiedzieli, że możemy z mężem u nich zostać - moi bracia zamieszkają w pokoju przejściowym, a my możemy zostać w ich sypialni. Ale mój mąż, który przyjechał w nocy, zapewnił nas, że za tydzień lub dwa wynajmiemy mieszkanie.

Zbliżał się jubileusz mojej teściowej. Wiedziałam, że tam nie pójdę, po tym wszystkim co powiedziała, byłoby to dość dziwne. Ale w przeddzień jubileuszu mój mąż stwierdził, że powinnam tam z nim pojechać. Prosił mnie o to, gdyż bardzo mu na tym zależy. Jeśli go kocham, to z nim pojadę. Znowu wpadłam w histerię, ale mąż mnie uspokoił i powiedział, że jeśli ktoś będzie się na mnie dziwnie patrzył, to natychmiast wyjdziemy.

Bardzo mi się nie chciało tam jechać, ale postanowiłam sobie, że jestem silna i nic złego nie zrobiłam, więc wytrzymam. Moja mama powiedziała, że to słuszna decyzja. W ten sposób pokażę, że jestem lepsza od teściowej i nie będę taka jak ona. Do tego mąż zobaczy, że zrobię dla niego wszystko, nawet pojadę do jego matki.

Pojechaliśmy razem do restauracji, byłam nafaszerowana lekami uspokajającymi, ale wciąż się trzęsłam. Przyjechaliśmy jako ostatni, gdyż inni siedzieli już przy stołach. Kiedy wszyscy usiedli, moja teściowa wzięła mikrofon, żeby wszyscy ją słyszeli i zaczęła przemawiać.

Najpierw wszystkim podziękowała, potem powiedziała, że pięćdziesiąt lat to żaden wiek dla kobiety, a potem zaczęła mówić coś zupełnie nieoczekiwanego. Nie pamiętam wszystkiego, ale chodziło o to, że mądrość wcale nie przychodzi z wiekiem, gdyż nie dałoby się wytłumaczyć, jak mogła zrobić tak głupią rzecz.

Ktoś mnie zawołał, ale w pierwszej chwili nie zrozumiałam, a mąż ścisnął moją rękę pod stołem. Pani Agata ponownie zwróciła się do mnie, po czym powiedziała donośnym głosem, że obraziła mnie bez żadnego powodu, więc bardzo się tego wstydzi i przeprasza. Oczywiście nie opowiedziała całej historii, ale wszyscy zrozumieli, że matka mojego męża w jakiś sposób mnie obraziła, a teraz przyznała się do winy.

Nie mogłam nawet oddychać. Mój mąż bił brawo, goście oklaskiwali. Teściowa popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się i powiedziała, że porozmawiamy o wszystkim później. Mąż musiał dać mi trochę wódki, żebym doszła do siebie. Nie piję mocnych trunków, ale wtedy musiałam się napić.

Podczas toastów i składania gratulacji mój mąż opowiedział mi, że wszystko to przez jego siostrę. Nawiasem mówiąc, nie było jej na przyjęciu. Jest tylko trochę młodsza od brata i myślała, że to ona jako pierwsza wyjdzie za mąż, ale nic z tego nie wyszło. Potem z jakiegoś powodu zaczęła myśleć, że jeśli zaprzyjaźnię się z teściową, to mieszkanie zostanie przekazane jej bratu, a jeśli uda jej się doprowadzić do kłótni, to nie będzie tego problemu.

To ona podjadała najpyszniejsze rzeczy i zwalała winę na mnie, zabrała też biżuterię. Szwagierka planowała niespodziewanie odnaleźć biżuterię gdzieś w domu za kilka tygodni. Ale do tego czasu wszyscy by się pokłócili.

Kiedy mój mąż rozpoznał, że jego siostra kłamie, gdyż od dawna podejrzewał ją o to, miała poważną rozmowę ze swoją matką, a następnie postanowiła zamieszkać ze swoim narzeczonym. Teściowa chciała od razu mnie przeprosić, ale uznała, że po tym, co powiedziała, trzeba to zrobić przy wszystkich. „Może to będzie dla kogoś dobra nauczka”.

Po przyjęciu udało nam się porozmawiać z teściową, nawet popłakać, poprzytulać się. Teściowa jeszcze raz nas przeprosiła i zaproponowała znowu przeprowadzić się do niej. Ale zdecydowaliśmy z mężem, że wszechświat dał nam znak, że nadszedł czas, aby zamieszkać osobno, nawet jeśli musimy wynajmować sobie mieszkanie.

Główne zdjęcie: youtube