Okres dojrzewania to najtrudniejszy czas dla dzieci i rodziców. Iwona była co do tego pewna, ponieważ sama „zawracała rodzicom głowę”, odkąd skończyła 12 lat.

Zaczynała płakać z najbardziej absurdalnych i błahych powodów. Na przykład, nie pozwolili wziąć magnetofonu do pokoju, a ona chciała posłuchać kasety, którą pożyczyła jej koleżanka na jeden dzień!

- Nie ma sensu przenosić magnetofonu tam i z powrotem. Jeśli chcesz posłuchać, to możesz to zrobić tutaj!

Jasne, przecież rodzice nienawidzili punk rocka! Poza tym magnetofon znajdował się w ich pokoju, gdzie rodzice oglądali telewizję, a zakładanie słuchawek i tańczenie w ich obecności było niedorzeczne. Można to było robić tylko w swoim pokoju, przy zamkniętych drzwiach. Trzeba było wymyślać różne sposoby na to, żeby jednak zabrać magnetofon. Do tego dochodziły problemy z pierwszym zauroczeniem i „nikt mnie nie rozumie”. Hormony!

Córka Iwony, Wiktoria, miała jednak inne problemy w okresie dojrzewania. Kiedy miała dziesięć lat, jej rodzice rozwiedli się. Iwona nie chciała mówić córce, że tata jest kobieciarzem. Iwona dwukrotnie przyłapała go z kochankami, ale nie wiadomo było, z jakiego powodu nie rozwiodła się wcześniej: albo ze względu na córkę (mało prawdopodobne), albo dlatego, że po prostu kochała Władysława i wierzyła, że już nigdy więcej jej nie zdradzi (bardziej prawdopodobne).

Ale cierpliwość ma swoje granice, prawda? Gdy tylko córka pojechała na letni obóz i Iwona poszła do pracy, jej mąż natychmiast przyprowadził kochankę do ich domu. To była sąsiadka, o której od dawna mówiono niezbyt dobre rzeczy! Iwona pracowała na pierwszą zmianę, czyli od 10 do 16, potem miała ją zastąpić koleżanka, jednak Iwona nagle źle się poczuła - miała nudności, a nawet zemdlała. Pozwolili jej wcześniej wrócić do domu. Jednak czekała na nią niespodzianka! Natychmiast wyrzuciła z mieszkania męża i jego kochankę.

- Gdzie jest tata? - zapytała Wiktoria, kiedy wróciła z obozu.

- Postanowiliśmy się rozstać z tatą - odpowiedziała Iwona. - Ale to niczego nie zmienia - możecie się widywać kiedy chcecie i gdzie chcecie.

Wiktoria długo szlochała. Potem zaczęła sporadycznie spotykać się z ojcem, jeśli miał czas. Byli małżonkowie udawali przed córką, że po prostu „nie pasują do siebie” - im mniej Wiktoria wie, tym będzie lepiej. Władysław dobrze sobie radził, gdy spotykał się z córką - potrafił spędzić dzień bez swoich licznych kochanek, więc córka uważała go za porządnego człowieka. Miał też szczególny wyraz twarzy, że zawsze chciało mu się współczuć.

Iwona wyglądała zupełnie inaczej: farbowała włosy na czarno, miała krótkie włosy - była podobna do postaci Umy Thurman w „Pulp Fiction”. Na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, jakby taka kobieta poniżała mężczyzn, zwłaszcza tych ze szczególnym wyrazem twarzy. Jednak Wiktoria wiedziała, że jej matka też jest miła i uprzejma, więc było jej żal zarówno matkę, jak i ojca.

- Jak to nie pasujecie do siebie? - zapytała Wiktoria, przytulając się do matki. - Przecież tyle lat mieszkaliście razem i wszystko było dobrze. Spróbujcie porozmawiać, szkoda mi ojca.

Minęło półtora roku. W firmie Iwony pojawił się nowy pracownik. Mariusz jest rozwiedziony, przyjechał z daleka i tymczasowo zatrzymał się u swoich krewnych. Spotkali się kilka razy w hotelu, któregoś razu postanowili spędzić kilka godzin w domu Iwony, podczas gdy jej córka była na drugiej zmianie w szkole. W najbardziej nieoczekiwanym momencie z przedpokoju dobiegły odgłosy - wróciła córka. Zakładając szybko szlafrok, Iwona wyszła z sypialni: jej córka, stojąc w butach i kurtce, otworzyła lodówkę w poszukiwaniu jedzenia.

- Jestem taka głodna! - powiedziała Wiktoria.

- Córcia, co ty tu robisz? Dlaczego nie jesteś w szkole? - zapytała Iwona.

- Dwie nauczycielki naraz zachorowały, dasz wiarę? Co za zbieg okoliczności! Pozwolili nam wyjść wcześniej. - Wiktoria poszła do przedpokoju, żeby się rozebrać, gdy nagle zamarła w bezruchu: na wieszaku wisiała męska kurtka. - Mamo, mamy gości?

- To mój przyjaciel. Bardzo dobry człowiek. Zaraz go poznasz.

Wiktoria wszystko zrozumiała. Skrzywiła się i uciekła do swojego pokoju, szlochając - tak jak Iwona w dzieciństwie, z powodu magnetofonu. Nie udało im się nawiązać znajomości, więc Mariusz sobie poszedł. Wieczorem odbyła się rozmowa z nadąsaną córką.

- Wiktorio, zrozum proszę, że samotność to coś okropnego! Mężczyzna i kobieta, którzy się kochają, powinni mieszkać razem. Tata i ja już się nie kochamy, ale to żaden problem, ponieważ możesz mieć dobrego ojczyma. Kocham Mariusza.

- Nie, nie i nie! - krzyknęła Wiktoria i wróciła do swojego pokoju.

O rany, jeszcze trzeba pytać ją o pozwolenie! Mariusz zaczął wpadać wieczorami, próbując zaprzyjaźnić się z upartą Wiktorią, ale ona wciąż uciekała i trzaskała drzwiami swojego pokoju. Skarżyła się ojcu, który tylko wzruszał ramionami i nic nie mówił. W któryś weekend Mariusz został na noc - Wiktoria przez pół nocy chodziła po całym mieszkaniu, niby do łazienki, celowo trzaskając drzwiami i tupiąc nogami. Rano Mariusz wyszedł, a Wiktoria wpadła w złość:

- Chcę mieszkać z ojcem, i tak ci na mnie nie zależy! Myślisz tylko o tym Mariusze!

- Dosyć tego! - krzyknęła Iwona. - Okłamaliśmy Ciebie z tatą. Jeśli chcesz znać prawdę, to proszę bardzo! Twój tata jest kobieciarzem i dlatego się rozwiedliśmy. Zdradzał mnie, przyprowadzał dziewczyny do naszego domu nawet wtedy, gdy ty byłaś na obozie, a ja w pracy. Twój ojciec nie jest porządnym człowiekiem, za jakiego go uważasz.

- Kłamiesz! - Wiktoria szybko spakowała kilka rzeczy do torby i rzuciła się do wyjścia.

Iwona postanowiła jej nie zatrzymywać. Wiedziała, że córka pójdzie do ojca, a skoro to była niedziela, do tego nie był umówiony z Wiktorią, to raczej nie był sam. Niech na własne oczy zobaczy, że jej tata jest kobieciarzem.

W tym czasie Wiktoria jechała do domu ojca. Była pewna, że tata będzie zadowolony. Powie mu, że zostaje z nim. Jednak czekała na nią niezbyt miła niespodzianka: tata otworzył drzwi mając na siebie szlafrok, chwiejąc się lekko. Był zaskoczony, że Wiktoria przyjechała do niego. Za tatą pojawiła się jakaś dziewczyna, przykrywająca ciało ręcznikiem. Dziewczyna miała około osiemnastu lub dwudziestu lat, nie więcej.

- Wiktorio? - zapytał tata. - Chyba nie mieliśmy się dzisiaj spotkać.

- Więc mnie nie wpuścisz? - zapytała Wiktoria

- No, tak jakby... Kiedy indziej... Zadzwoń do mnie jutro... Dobrze? - Władysław zatrzasnął córce drzwi przed nosem.

Iwona szukała Wiktorii przez prawie dobę - dziewczyna ukrywała się u przyjaciółki. W środku nocy przyprowadziła córkę do domu, która zamknęła się w swoim pokoju i nie odzywała się do matki przez kolejne dwa dni. Potem wyszła, owinięta w koc, usiadła obok matki i powiedziała cicho:

- Niech będzie ojczym. Pod warunkiem, że mnie nie skrzywdzi. Później się z nim zaprzyjaźnię.

Iwona pocałowała córkę w czubek głowy. Razem z Mariuszem już złożyli wniosek do Urzędu Stanu Cywilnego.

Główne zdjęcie: youtube