Nie poszłam w ślady mojej siostry i nie okłamałam jej męża. Doprowadziła do tego, że powiedziałam mu prawdę. Moja siostra jest po prostu bezczelna. Szwagier chce się z nią rozwieść, lecz siostra uważa, że to ja jestem wszystkiemu winna.
Nigdy nie miałyśmy z siostrą dobrych relacji, choć różnica wieku jest niewielka - jedynie pięć lat. Od dzieciństwa Ania zawsze była przebiegła, gdyż ciągle kłamała i wymyślała różne historyjki. Według mnie łatwiej było mówić prawdę, żeby potem nie pomylić się. Z tego powodu siostra miała kilku znajomych, ale żadnych przyjaciół. Z jakiegoś powodu ludzie nie lubią być okłamywani.
Ania nie widziała w tym nic złego. Nasi rodzice byli miękcy i zamiast tego by skarcić kłamczuchę i wytłumaczyć, że to jest złe, popierali ją i uważali, że zostanie pisarką. Do tej pory się to nie spełniło.
Wyszłam za mąż wcześniej niż moja siostra, mimo że to ona była najstarsza. Wzięliśmy z mężem kredyt hipoteczny, ciężko pracowaliśmy, żeby go spłacić i mieć to jak najszybciej z głowy. Moja siostra ciągle zmieniała pracę, ponieważ ze względu na swój charakter nie mogła się z nikim dogadać. Właśnie w pracy poznała swojego przyszłego męża.
Bardzo szybko postanowili się pobrać, a moja siostra równie szybko zaszła w ciążę. Urodziła dziewczynkę. Nie miałam jeszcze własnych dzieci, więc chętnie opiekowałam się siostrzenicą, gdy siostra o to prosiła. Ale moja siostra najwyraźniej zdecydowała, że zgodziłam się zostać nianią dla jej dziecka i może mnie wykorzystywać.
Moja siostra wytrzymała sześć miesięcy na urlopie macierzyńskim, a potem najwyraźniej jej się znudziło. Zaczęła często prosić mnie, abym zajęła się dzieckiem, nie biorąc pod uwagę to, że mogę mieć inne plany. Potrafiła przywieźć dziecko w sobotę rano „na kilka godzin” i odebrać córkę późnym wieczorem. Robiła coś takiego tylko wtedy, gdy jej mąż wyjeżdżał w podróż służbową. Miał taką pracę, że często nie było go w domu.
Gdy zaczynałam narzekać na to, jak się zachowuje, wymyślała mnóstwo historyjek o tym, dlaczego nie mogła ani przyjechać, ani zadzwonić, a potem przysięgała, że to się już nigdy nie powtórzy. Rzecz jasna, nie wierzyłam w to. Mój mąż zresztą też nie. Na szczęście kochał dzieci i nie miał nic przeciwko tego, by zaopiekować się córeczką mojej siostry.
Potem moja siostra zaczęła zostawiać dziecko na kilka dni. Za pierwszym razem, gdy przydarzyło się coś takiego, nie wiedziałam już co mam robić, gdzie dzwonić, gdy siostra nie przyjechała wieczorem i ciągle słyszałam, gdy do niej dzwoniłam, że „wybrany numer jest niedostępny”. Najwidoczniej miała kłopoty, więc kiedy przyjechała rano, niemal udusiłam ją przy samym wejściu. Wtedy moja siostra wyznała, że ma kochanka.
Kiedy zapytałam ją, po co jej kochanek skoro ma męża, wzruszyła ramionami i powiedziała, że nie potrafię tego zrozumieć. Szczerze mówiąc, nawet nie zamierzałam jej zrozumieć. Od razu powiedziałam jej, że nie zamierzam jej w tym pomagać, gdyż według mnie jest to podłe. Ania zaśmiała się i powiedziała, że zrozumiem, gdy będę starsza. Już nie wracałyśmy do tego tematy.
Miesiąc temu przyjechała do mnie z córką. Była niedziela. Nic nie zwiastowało, ale filiżanka kawy przewróciła się na mnie, więc kiedy poszłam się przebrać, siostra nagle wyszła. Po prostu wyszła, zostawiając mnie samą z dzieckiem. Byłam wściekła, ale miałam nadzieję, że wróci wieczorem. Nie, jednak nie wróciła.
W poniedziałek musiałam okłamać mojego przełożonego, że jestem chora. Nie chciałam tego robić, ponieważ z powodu zwolnienia lekarskiego moja pensja jest niższa. Ale w poniedziałek moja siostra nawet się ze mną nie skontaktowała. Byłam już cała roztrzęsiona, mąż kupił mi nawet tabletki uspokajające, więc kiedy mąż siostry nagle do mnie zadzwonił, postanowiłam opowiedzieć mu prawdę.
Opowiedziałam mu wszystko: o tym, że siostra baluje, ma kochanka i zostawia u mnie dziecko. Wysłuchał mnie i obiecał, że przyjedzie wieczorem. Poprosił, żebym do niego zadzwoniła, gdyby jego żona się odezwała. Nie zadzwoniła do mnie. Jej mąż zgodnie z obietnicą przyjechał wieczorem, zabrał córeczkę, przeprosił za niedogodności i pojechał do domu. Napisałam do siostry, opisując całą sytuację.
Ania zadzwoniła do mnie o trzeciej nad ranem. Krzyczała, że ją zdradziłam, że siostry tak się nie zachowują, że przeze mnie jej rodzina się rozpada.
- Masz nowego faceta, więc zostań z nim, w czym problem?
- Czy jesteś głupia? On nie ma nic, po co mi taki związek?!
Nie chciałam słuchać reszty. Po prostu zablokowałam ją. Ania miała rację, nie mogę tego zrozumieć.
Później dowiedziałam się, że jej mąż zamierzał się z nią rozwieść i nie chciał jej oddać dziecka. Moja siostra zaczęła odwiedzać znajomych i opowiadać im o tym, jak ją zdradziłam, że nie chciałam być dla niej wsparciem. Siostra uważa, że to ja jestem wszystkiemu winna.
Oczywiście, że to moja wina. Natomiast to, że okłamywała i wykorzystywała męża, gdy ten zarabiał pieniądze, do tego porzuciła własne dziecko na kilka dni, to drobiazg, prawda?
Główne zdjęcie: youtube