Mam synową, która ma 40 lat. Jej mama ma 82 lata. Synowa jest najmłodszą córką w rodzinie. Swatka ma pięcioro dzieci. Tak się składa, że z całej piątki to właśnie synowa ma największe mieszkanie i ma możliwość zabrania mamy do siebie.
Jej matka ma 82 lata. Jest już dość stara, ale nie choruje. Całkiem dobrze się trzyma. Chodzi o własnych siłach, potrafi o siebie zadbać, ugotować sobie jedzenie. Potrafi korzystać z telefonu komórkowego. Ogólnie rzecz biorąc, swatka chce po prostu mieć kogoś, z kim mogłaby porozmawiać. Dlatego poprosiła swoją córkę, czyli moją synową, żeby się do niej przeprowadzić. Od razu powiem, że mojemu synowi to nie przeszkadza, ale powiedział: „Jeśli twoja mama się przeprowadzi, będziesz musiała sama się nią zająć, gdyż ciężko pracuję i nie mam na to czasu”.
Rozmawiałam wczoraj z synową i powiedziała mi, że nie chce zabierać matki. Dodała również, że nie uda im się znaleźć wspólnego języka. Przez całe życie nie mogły się dogadać. Jej matka ciągłe robiła wyrzuty, mówiła okropne rzeczy, nie podobało jej się to, że córka wyszła za niewłaściwą osobę, wszystko robi źle.
Rozumiem synową. Po co niszczyć swoje życie? Również rozumiem, że matka ma 82 lata i trzeba jej pomagać.
Ale jeśli ich relacje wyglądają w taki sposób, to w jaki sposób będą mieszkać razem? Chcę, żeby w rodzinie mojego syna panował pokój.
Znam takie toksyczne matki, które nie potrafią cieszyć się życiem i nie pozwalają na to innym.
Z chęcią będę pomagać, nawet mogłabym od czasu do czasu zawieźć zakupy. Komunikujemy się ze swatką na odległość, mogę czasem do niej zadzwonić i zapytać jak się czuje.
Generalnie chodzi mi o to, że nie powinno się zabierać starszych matek, które zachowują się właśnie w ten sposób. Nie warto tego robić, jeśli rodzina może się rozpaść.
Co o tym sądzicie? Czy zabrałybyście do siebie starszą mamę, która ma trudny charakter i mogłaby zniszczyć rodzinę?
Główne zdjęcie: youtube