„Marysia, posłuchaj... widziałam twojego Tomka. Był z dziewczyną. Z taką młodziutką. Wiedziałaś o tym?” - zapytała koleżanka, Marta.
„Tak, wiem...” - westchnęła Marysia.
Wie, że mąż ją zdradza. Czuje się winna z tego powodu. Są w związku małżeńskim od prawie 20 lat, lecz ona przestała o siebie dbać... Wygląda jak stara baba, przytyła. Tłuste włosy, niezadbane ręce. Musiała ciężko pracować, między innymi dbać o warzywnik, gdyż mąż wszystko co zarabiał wydawał na swoją kochankę. Marysia pracowała w fabryce, pralni, dbała o ogród warzywny, dom i dzieci. Żałowała pieniędzy na fryzjera i manicure. Czasami malowała paznokcie zwykłym lakierem, lecz robiła to tylko na święta. Siostra robiła jej fryzurę, lecz ona mieszka w stolicy i odwiedza rodzinne miasto tylko raz na pół roku. Właśnie wtedy Marysia miała nową fryzurę i przez jakiś czas czuła się lepiej. Potem znowu zaczynała wyglądać tak jak wcześniej. W salonie fryzjerskim, który był niedaleko domu, strzyżenie kosztowało bardzo drogo. Wolała kupić coś dla dzieci.
Marysia również pracowała na targowisku w weekendy, czasami sprzedawała owoce ze swojego ogródka warzywnego, a czasami Avon i Oriflame. Zarabiała mało, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że musiała stać pół dnia i to często na mrozie. Cóż mogła zrobić? Kazała dzieciom albo posprzątać swój pokój, albo ugotować coś na szybko i ruszała na targ. Grosz do grosza.
Ona wie o kochance, wiedziała od samego początku. Ta dziewczyna jest córką Pani Bogusławy - razem pracowały na bazarze. Czasem rozmawiają, ponieważ nudzi się gdy nie ma klientów. Dowiedziała się o tym od Pani Bogusławy. Marysia na początku nie uwierzyła, ale potem sama to zobaczyła na własne oczy.
Walczyć? Kłócić się, krzyczeć? Rzucać naczyniami? Nie chce tego robić. Marysia dba o swoje dzieci, robi dla nich wszystko, co w jej mocy. Tym bardziej, że jeszcze trochę i najstarszy syn skończy szkołę. Powiedział, że za dwa lata zacznie pracować, a nawet studiować. Będzie jej trochę łatwiej z jednym synem. A Tomek... Niech robi co chce.
Gdy Marysia wróciła do domu, to nie mogła zrozumieć co się stało. Wszystko było przewrócone. Na początku pomyślała, że to złodzieje, ale nie, zamek nie został zepsuty. Znalazła dzieci w ich pokoju, a one powiedziały jej, że to wszystko zrobił tata.
Marysia poszła do sypialni. Jej mąż i jego kochanka byli w łóżku. Wszędzie było mnóstwo butelek i niedopałków. Najwyraźniej nie zauważyli jak szybko minął czas.
„Tomaszu, co to jest?!” - Marysia próbowała się uspokoić.
„Słuchaj, Marysia, spadaj, co? Idź sobie” - odezwał się jej mąż.
„Nie. Musisz się wytłumaczyć” - Marysia nie chciała ustąpić.
W tym momencie mąż się podniósł, jego kochanka się schowała. Prawdopodobnie się bała. Tomek wyprowadził Marysię z pokoju i powiedział:
„Czego nie rozumiesz? Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego! Zrozum to w końcu - już cię nie kocham! Spakuj swoje rzeczy i wynoś się, będzie mi lepiej bez ciebie!”.
Tomek wrócił do sypialni, a Marysia zaczęła płakać jak nigdy wcześniej. Nagle zaczęła czuć się lepiej. Postanowiła, że będzie tak, jak powiedział jej mąż. Tylko zabierze ze sobą dzieci.
Poszła do pokoju dzieci i zaczęła spokojnie im tłumaczyć, że jadą do babci i wszystko jest w porządku. Cała trójka spakowała swoje rzeczy i wyszli. Niech radzi sobie sam.
Główne zdjęcie: youtube