- ...W każdym razie najemca nie płaci jej od dwóch miesięcy, wyobrażasz to sobie? - opowiada czterdziestoletnia Jola. - Na początku mówił, że zapłaci za tydzień, potem, że do 10 dnia miesiąca, potem, że zapłaci jutro. Następnie powiedział: „Nie mam pieniędzy, nie wiem kiedy będę miał”. Kazała im się wyprowadzić, ale tego nie zrobili. Mężczyzna powiedział jej: „Mam dziecko, wkrótce będę miał kolejne i nie mam dokąd pójść. Będziemy tu mieszkać, nie może Pani nas wyrzucić, zwłaszcza że jest zima!”.
- O rany. Czy tak można w ogóle robić?
- Okazuje się, że wyrzucenie lokatora z mieszkania nie jest takie proste, jak się wydaje. Ludzie walczą z lokatorami od lat, próbując ich eksmitować. Ja też byłam zaskoczona... W końcu teściowa przyszła do Michała i powiedziała: „Synku, co mam robić?”. On do niej powiedział: „Mamo, pamiętasz, co mi mówiłaś piętnaście lat temu? – „Zapomnij o tym mieszkaniu”. Zapomniałem, nigdy Cię o nic nie prosiliśmy. Co się teraz zmieniło? Dlaczego mam o nim nagle przypomnieć i zająć się twoimi problemami?”..
Pani Oliwia, teściowa Joli i matka jej męża Michała, jest taką babcią, która mówi swoim dzieciom przed ślubem: „Wychowałam cię, nic więcej nie jestem ci winna, radź sobie sam”.
- Gdy się przeprowadził, miał jedynie plecak i trampki! - mówi Jola. - Na początku wynajmował pokój z kilkoma chłopakami, dorabiając sobie w czasie wolnym. Jego znajomi byli z innego miasta, ich rodzice nie byli bogaci, więc nie mogli wiele pomóc. Matka Michała miała dwa mieszkania. W jednym mieszkała, a drugie wynajmowała. Do czasu ukończenia studiów dawała Michałowi trochę pieniędzy na jedzenie, a potem przestała...
Kiedy Michał zaczął spotykać się z Jolą, a z czasem postanowili wziąć ślub, Pani Oliwia postanowiła porozmawiać ze swoim synem - powiedziała młodej parze, aby sami rozwiązali problem mieszkaniowy i nie liczyli na jej mieszkanie. Tak naprawdę, młoda para nawet nie myślała o jej nieruchomości - mieszkali już w wynajętym mieszkaniu. Jednak wtedy Michałowi nie bardzo spodobała się wypowiedź matki na temat drugiego dwupokojowego mieszkania: „Zapomnij o tym mieszkaniu, nie jest twoje”. Jego matka odziedziczyła to mieszkanie po swoich rodzicach. Michał spędził w nim dużo czasu jako dziecko i nie uważał go za swoje, ale... nie mógł powiedzieć, że nie miał z nim nic wspólnego.
Jednak Michał rzecz jasna się nie kłócił. On i jego żona sami zarabiali na mieszkanie, jednocześnie wychowując dwóch synów korzystając z pomocy drugiej babci, matki Joli. Odbierała wnuki z przedszkola, opiekowała się nimi gdy chorowały, zawoziła do szkoły i pomagała w odrabianiu lekcji.
- Nie wiem, jak poradzilibyśmy sobie bez mamy! - opowiada Jola. - Ani razu nie odmówiła pomocy!
Pani Oliwia żyła własnym życiem przez piętnaście lat, widziała swoje wnuki kilka razy w roku, jedynie na święta. Jeździła do domku letniskowego przyjaciółki, zimą odwiedzała teatry i wystawy, korzystała z Internetu i była aktywna w mediach społecznościowych, jeździła nad morze i do uzdrowiska.
- Nasze dzieci po raz pierwszy zobaczyły morze, gdy chodziły do szkoły! - opowiada Jola. - Natomiast babcia podróżowała z przyjaciółkami prawie co roku. Miała pieniądze, w przeciwieństwie do nas...
Pani Oliwia mogła sobie pozwolić na podróże głównie dzięki pieniądzom otrzymywanym za wynajem mieszkania. Na początku miała dużo szczęścia: przez wiele lat mieszkali tam spokojni, przyzwoici ludzie. Płacili w terminie i nie sprawiali żadnych problemów. Ale potem ci lokatorzy się wyprowadzili, i od tego czasu Pani Oliwia nie ma szczęścia co do lokatorów. Cały czas coś się dzieje. Jedni zalali sąsiadów, inni doprowadzili mieszkanie do takiego stanu, że pojawili się karaluchy, choć wyglądali na uczciwych ludzi. Jeszcze inni mieli w zwyczaju puszczać głośno muzykę.
- Nie rozumiem dlaczego nie chcesz wynająć mieszkania rodzinom z dziećmi! - powiedziała do niej przyjaciółka. - Uwielbiam takich lokatorów, swoje mieszkanie wynajmuje takim rodzinom. Zazwyczaj są spokojni i dbają o porządek, w końcu mają dziecko w domu. Do tego płacą w terminie. Ale trzeba dobrze się przyjrzeć ludziom...
Pani Oliwia posłuchała rady przyjaciółki i wynajęła rodzinie z dzieckiem. Niemalże od razu pożałowała tej decyzji. Od roku mieszkają i są z nimi same kłopoty. Zapominają zapłacić w terminie, bałagan jest nie mniejszy niż u osób bezdzietnych, dzieci krzyczą nawet o pierwszej w nocy - tak mówią sąsiedzi. Teraz w ogóle nie chcą płacić. Przynajmniej poprzedni lokatorzy wyprowadzili się sami, nie było problemu. Ale ci nawet nie chcą się wyprowadzić!
- To oczywiście dziwna sytuacja. Czy naprawdę nie można z tym nic zrobić?
- Mężczyzna, lokator, śmieje się jej w twarz i mówi – „Może Pani iść do sądu!” - opowiada Jola. - Sprawy sądowe ciągną się latami, a potem jeszcze odwołania. Okazuje się, że policja już nie ma prawa wyrzucić takich lokatorów z mieszkania. Właściciel nie ma prawa spakować rzeczy i wyrzucić mężczyzny i jego rodziny, jeśli najemca ma umowę z właścicielem, a wejście do własnego mieszkania pod nieobecność najemcy jest przestępstwem! Później jeszcze powie, że miał w pudełku milion dolarów i będziesz się tłumaczył...
Pani Oliwia ma siedemdziesiąt lat i w tym wieku nie jest jej łatwo przeciwstawić się młodemu, zdrowemu mężczyźnie, który jest najemcą. On również wydaje się być w trudnej sytuacji, naprawdę nie ma dokąd pójść, więc będzie próbował wszystkiego co się da. Gra na zwłokę, każdy tydzień zwłoki to dla niego zysk. Nie będzie płacił, to oczywiste dla wszystkich. Matka prosi syna, by się zaangażował - znalazł prawnika, porozmawiał z najemcą, jakoś pomógł w zaistniałej sytuacji. W końcu jest mężczyzną.
- Michał powiedział do matki: „Rób co chcesz. Nie zamierzam rozwiązywać problemów związanych z mieszkaniem. Zapomniałem o nim!”.
Główne zdjęcie: youtube