Chciałabym przytoczyć następujące przysłowie - głupia teściowa córki nie zyska, a syna może stracić. Kiedy pojawiłam się w ich życiu, teściowa straciła syna. Zaczęli mniej ze sobą rozmawiać, syn przestał pytać o zdrowie, jeść jedzenia, które przygotowywała. Codziennie musiałam wysłuchiwać narzekań, gdy wprowadziłam się do jej mieszkania.

Moi rodzice podarowali nam jednopokojowe mieszkanie należące do mojej babci. Wymagało ono remontu, ponieważ było wynajmowane od prawie piętnastu lat. Wszystkie weekendy spędzaliśmy w naszym mieszkaniu. Bartek nie mógł już zawozić mamy do domku na wieś, więc teściowa musiała jeździć pociągiem.

Kiedy wracaliśmy zmęczeni i kładliśmy się do łóżka, ona potrafiła wejść do naszej sypialni i zacząć narzekać na to, że ktoś na nią kichnął albo nie ustąpił jej miejsca.

Warto zaznaczyć, że jedliśmy wtedy paluszki rybne, które podgrzewaliśmy w mikrofalówce. Teściowa powiedziała, że skoro syn przestał dawać pieniądze, to może ugotować jedynie zupę bez mięsa.

To prawda, Bartek przestał dawać pieniądze, ale zawsze kupowaliśmy jedzenie. Jednak rzadko kiedy udawało nam się coś z tego zjeść. Mieszkał z nami młodszy brat Bartka, Antek. To właśnie on wszystko zjadał.

- Pani Natalio, kupowałam kotlety mrożone. Chciałam je teraz usmażyć, gdzie one są?

- Przecież już usmażyłam! - powiedziała teściowa. - Antek powiedział, że są pyszne, więc zjadł wszystkie.

Zdarzało się to dość często. Dochodziło nawet do absurdów.

- Nie kupuj tych pierogów, Antkowi lepiej smakuje wieprzowina z wołowiną.

- Pani Natalio, - nie mogłam tego znieść. - Dlaczego Pani się nie martwi o to, że Bartek będzie głodny gdy wróci po pracy? Dlaczego Pani się martwi tylko Antkiem?

- Przecież Bartek ma Ciebie - wyjaśniła teściowa. - Antek jest sam, nie ma nikogo, kto by się nim zaopiekował!

Zaczęliśmy jeść dania gotowe, kupowane w supermarketach. Po pracy kupowałam coś w sklepie i podgrzewałam w mikrofalówce. Tak, to sporo kosztowało, ale mój mąż był najedzony. Zdarzało się, że kupowaliśmy konserwy i chowaliśmy je w szafce nocnej. To było bardzo upokarzające, ale po pracy naprawdę chciało nam się jeść!

Pewnego dnia wróciliśmy do domu po pracy i okazało się, że szuflady w szafkach nocnych są pootwierane, gdyż zamki były wyłamane.

- O co tyle hałasu? - zdziwiła się teściowa. - Antek chciał coś zjeść, więc powiedziałam mu, żeby poszukał w waszym pokoju. Zawsze coś chowacie.

Zdaliśmy sobie sprawę, że nie wytrzymamy tego dłużej. Następnego dnia kupiliśmy materac dmuchany i poprosiliśmy przyjaciela, aby pomógł nam przewieźć rzeczy.

Mieszkanie było częściowo wyremontowane, podłoga była położona i łazienka zrobiona. Nie było kuchni jako takiej, ani żadnych mebli. Spaliśmy na tym materacu przez prawie rok. Po pracy robiliśmy remont. Cieszyliśmy się ciszą i byliśmy szczęśliwi. Może niektórym odpowiada mieszkanie z rodzicami, ale teraz wiemy na pewno, że młoda rodzina powinna mieszkać osobno.

Tydzień później teściowa zaczęła dzwonić do nas i prosić o pieniądze. Powiedzieliśmy jej, że nie mamy pieniędzy, ponieważ robimy remont w mieszkaniu. Narzekała, że ciężko jej wyżywić siebie i syna mając tylko emeryturę. Powiedziała, że Antek nie otrzymuje w terminie wynagrodzenia i często potrącane są kary pieniężne. Bartek poradził bratu, by zmienił pracę. Jeśli chodzi o mamę, to powiedział jej, żeby robiła częściej zupy. Jednak nic się nie zmieniło. Teściowa ciągle dzwoni, ale bez skutku.

Główne zdjęcie: youtube