Wzięliśmy ślub, kiedy oboje byliśmy na studiach. Zaszłam w ciążę, wzięłam urlop dziekański. Jednak nie wróciłam na studia. Marcin mi nie pozwolił:

- Po co ci studia? Moja mama ma jeszcze mieszkanie, więc możemy zabrać ją do siebie, a jej mieszkanie wynajmiemy. Rozwinę biznes, a ty urodzisz jeszcze więcej dzieci.

Rodzice pozwolili nam zamieszkać w swoim mieszkaniu, które planowali wynajmować po przejściu na emeryturę. Marcin obiecał, że zarobi na własne mieszkanie, zanim rodzice przejdą na emeryturę.

Nie lubię siedzieć bezczynnie, więc gdy tylko córka skończyła pół roku, zaczęłam się zastanawiać, co robić, czego się uczyć? Próbowałam piec ciasta, robić na drutach, tworzyć strony internetowe. Spodobało mi się właśnie tworzyć strony internetowe. Zaczęłam otrzymywać zlecenia i doskonalić swoje umiejętności.

- Jesteś zdolna! - Marcin mnie podziwiał. - Opiekujesz się córką, ogarniasz dom i masz nowe hobby.

Rok później Marcin zaczął mówić o drugim dziecku i samochodzie. Teściowa miała niewielki dom na wsi, ale nie jeździliśmy tam. Z małym dzieckiem podróż pociągiem nie była zbyt bezpieczna. Teściowa zgodziła się wynająć własne mieszkanie, żebyśmy mogli kupić samochód.

Wspólnie wybraliśmy samochód. Teściowa liczyła na to, że Marcin będzie z nią jeździć na wieś. Pani Aleksandra jest bardzo miłą osobą. Nie zdarzyło nam się jeszcze pokłócić. Bardzo mi pomagała z córką.

Gdy udało nam się zaoszczędzić nieco pieniędzy, wzięliśmy kredyt samochodowy. Zarządzałam budżetem domowym. Zauważyłam, że zarabiam prawie tyle samo, co mój mąż. Pewnego razu nawet mu o tym powiedziałam. Myślałam, że się ucieszy. Ale skrzywił się tylko i nic nie powiedział.

Spłaciliśmy kredyt dość szybko. Urodziłam syna. Miałam dużo zleceń, więc nie musieliśmy już wynajmować mieszkania teściowej. Znalazłyśmy z teściową wspólny język, więc nie miałam nic przeciwko temu, by z nami dalej mieszkała. Dzięki jej pomocy mogłam wrócić na studia.

Marcin był bardzo niezadowolony:

- Po co ci studia? Za mało zarabiam? Przestań tworzyć strony internetowe. Chcę jeszcze jedno dziecko. Musimy mieć dużo dzieci!

- Ale nie jestem jeszcze gotowa na kolejne dziecko - sprzeciwiłam się.

- Co za bzdura? - Marcin nie chciał mnie zrozumieć. - Moja mama ci pomaga, mamy pieniądze, mamy gdzie mieszkać.

- Tak naprawdę to mieszkanie moich rodziców - powiedziałam do niego.

- Przecież nas nie wyrzucają! Na pewno tego nie zrobią, gdy będzie trójka dzieci! - Marcin zaczął krzyczeć.

Nie udało nam się dojść do porozumienia. Kontynuowałam naukę i pracę, a on stawał się coraz bardziej zamknięty w sobie i niezadowolony. Pewnego dnia zadzwonił do mnie po pracy:

- Lokatorzy się wyprowadzili, zostanę dziś w mieszkaniu mamy. Muszę popracować, a w domu dzieci hałasują.

Nie podobało mi się to. Mój mąż nie chciał wracać do domu! Nie chciał widzieć dzieci. Córka czekała na niego przez cały wieczór. Nie mogła uwierzyć, że tata nie zamierza wrócić do domu. Następnego dnia znowu nie wrócił do domu:

- Potrzebuję pobyć sam.

Od dwóch tygodni Marcina nie było w domu. Na wspólnym koncie nie widziałam jego wypłaty. Nie przypominałam mu o tym, żeby się nie pokłócić. Zarabiałam wystarczająco dużo, by opłacić czynsz i zrobić zakupy.

Kiedy mąż w końcu wrócił do domu, zachowywał się tak, jakbyśmy wszyscy powinni odpokutować i zrozumieć, jak bardzo się myliliśmy. Jednak usłyszał tylko to, że córka jest niezadowolona, gdyż ją porzucił, a teściowa pokręciła głową, mówiąc: „Nie tak cię wychowałam”.

- To jak będzie? - zapytał mnie Marcin wieczorem, kiedy położyłam dzieci spać. - Zmieniłaś zdanie? Chcesz jeszcze dzieci?

- Myślałam, że odpoczniesz i przestaniesz zachowywać się jak despota - próbowałam zażartować.

Następnego dnia Marcin znowu został w mieszkaniu matki. Miesiąc później zadzwonił i powiedział, że poznał inną kobietę. Taką, która będzie mu posłuszna.

Teściowa była bardzo zaskoczona zachowaniem syna. Przeprosiła mnie, a ja powiedziałam jej, że to nie jej wina. Obie płakałyśmy. Mieszkałyśmy razem przez sześć miesięcy, próbując pomóc dzieciom pogodzić się z tym, że ojciec ich zostawił. Zaczęłam pracować w firmie jednego z moich klientów, a Pani Aleksandra powiedziała, że wychodzi za mąż.

Teściowa poznała na placu zabaw Romana, który akurat spacerował ze swoim wnukiem. Okazało się, że od dłuższego czasu coś do siebie czuli. Na weselu Pani Aleksandra powiedziała, że przepisała na mnie swoje mieszkanie. Mogłabym je wynająć i zainwestować środki w rozwój dzieci. Ewentualnie w nianię, gdyż wyjeżdża w podróż poślubną. Kiedy moi rodzice przejdą na emeryturę, będę mogła się tam przeprowadzić.

Marcin był niezadowolony, wściekał się, krzyczał, ale Roman stanął w naszej obronie. Osobiście zadbał o to, aby Marcin i jego nowa rodzina wyprowadzili się z mieszkania teściowej. Potem znalazł agencję, która z kolei znalazła lokatorów do mieszkania. 

Znów wiedliśmy spokojne życie. Teraz w naszej rodzinie jest prawdziwy mężczyzna, na którym możemy polegać.

Główne zdjęcie: youtube