Nie tak dawno mój jedyny syn Roman przysporzył nam wszystkim problemów. Chodzi o to, że ma 28 lat, ale niestety nie potrafi myśleć o przyszłości. Teraz musi poradzić sobie z trudną sytuacją życiową.

Cztery lata temu ożenił się z dziewczyną, którą bardzo kochał. Poznał ją w pracy. Ona już wcześniej była w związku małżeńskim. Potem Roman zaczął się do niej zalecać i w końcu przyprowadził ją do naszego domu, byśmy mogli ją poznać. Dobrze pamiętam ten dzień, gdyż przygotowywaliśmy się do spotkania. Ania przyszła w jakichś dziwnych szortach i wyszła po 20 minutach, ponieważ zadzwoniły do niej koleżanki.

Muszę przyznać, że nie byłam zachwycona narzeczoną mojego syna. Ale Roman powiedział, że to ta jedyna i że chce zostać jej mężem. Więc nie trzeba było długo czekać na ślub. Mam 51 lat i nie jestem z tych kobiet, które codziennie przychodzą do swoich dzieci. Czas od czasu syn opowiadał jak wygląda jego życie rodzinne.

Opowiadał, że w sumie dobrze im się układa. Jeździli razem na wakacje. Przed tym trochę się pokłócili. Przecież w każdej rodzinie się zdarza. Ale o wnukach nie było mowy. Pewnego razu zapytałam o to Romana. Być może nie chcą mieć dzieci, a może po prostu czekają na odpowiedni moment? Na co odpowiedział, że od dawna są gotowi na dzieci. Ale jak na razie im nie wychodzi.

Cóż mogę poradzić. Najwidoczniej potrzeba czasu. Tak sobie wtedy pomyślałam. Przestałam się tym przejmować. Pewnego razu zadzwonił do mnie syn i powiedział, że chciałby się ze mną spotkać. Oczywiście, że się zgodziłam.

Podczas spotkania syn wyznał mi, że wkrótce zostanie tatą, ale jest pewien problem. Jego żona jeszcze o tym nie wie. Natomiast dobrze znam dziewczynę, która ma zostać matką jego dziecka. To Marysia - szkolna miłość Romana. Chodzili ze sobą długo, aż w końcu się rozstali. Syn nie mógł znaleźć sobie miejsca, pamiętam to bardzo dobrze.

Co teraz zrobić? Roman poprosił o radę, co ma zrobić. W końcu naprawdę czuł coś do swojej żony, ożenił się z własnej woli, więc nie chciał się rozwodzić. Ale Marysia zajmowała w jego sercu szczególne miejsce. Zwłaszcza, gdy syn dowiedział się, że ona jest w ciąży... Jednak musiał dokonać trudnego wyboru.

Nie przepadam za tym, by udzielać komuś rad. Jak mam udzielić mojemu synowi jakiejkolwiek rady, jeśli nie znam wszystkich szczegółów? Przecież nie znam całej prawdy. Dlatego postanowiłam uniknąć bezpośredniej odpowiedzi. Mój syn jest już dorosły, niech sam zdecyduje, jak ma postąpić w danej sytuacji. Mężczyzna powinien sam decydować o swoim życiu.

Ale kolejny błąd Roman popełnił już tydzień później. Kiedy postanowił o wszystkim opowiedzieć mojej mamie, czyli swojej babci. Postanowił zapytać ją, co powinien zrobić, ponieważ „ma duże doświadczenie życiowe”. Tak, 74-letnia kobieta, która nigdy w życiu nie pracowała, tylko zatruwała życie swojemu mężowi. Owszem, ma wiele do powiedzenia.

Mieszkamy bardzo blisko siebie, ale rzadko kiedy się spotykamy. Nie znoszę ludzi wierzących, którzy pouczają wszystkich dookoła. Co w przypadku mamy? Mama mnie nienawidzi. Tak już po prostu jest. Można więc sobie tylko wyobrazić moją reakcję na tak pochopną decyzję mojego własnego syna. Poradziła mu, że jeśli rozwiedzie się z żoną, to spłonie w piekle, a na jego ród spadnie klątwa.

Więc tak, lepiej przez całe życie oszukiwać, porzucić swoje nieślubne dziecko i oczywiście udać się do kościoła. Myślę, że gdyby mogła, doradziłaby również przerwać ciążę. Ale to zbyt szalony pomysł nawet jak dla niej: kościół nie popiera takich rzeczy.

W tej chwili sytuacja wygląda następująco: mój wnuk jeszcze się nie urodził. Syn lada dzień wyzna swojej żonie, że ją zdradził. Ale nie wiem, jak to się wszystko skończy. Moja matka wywiera na niego presję, dzwoniąc do niego każdego dnia, aby przyszedł na mszę świętą, gdzie powiedzą mu jak ma żyć, aby został pokropiony wodą święconą i tak dalej.

Czuję się jak zdrajca. Jestem do niczego, ponieważ nie potrafię nawet porozmawiać z synem, nakrzyczeć na niego, udzielić mu dobrej rady i domagać się, by zrobił to czy tamto. Tak czy inaczej, to wciąż moje dziecko. Uważam, że to prawdziwa zdrada, gdyż nie potrafię powiedzieć matce, żeby nie wtrącała się w jego życie. Przecież może zadzwonić do synowej i o wszystkim opowiedzieć. Czy synowa jest winna?

Chcę dla niego jak najlepiej, ale nie wiem jak mu pomóc. Pozostaje mi więc tylko przyglądać się temu, co się dzieje. Miejmy nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży i obędzie się bez poważnych problemów. Nie można tego nazwać błędem młodości, ale konsekwencje mogą mieć wpływ na jego życie. A to oczywiście martwi mnie jeszcze bardziej. Nawet nie wiem jak ten problem zostanie rozwiązany.

Główne zdjęcie: youtube