Mama chce podjąć pochopną decyzję, ale razem z bratem próbujemy jej to wyperswadować. Postanowiła sprzedać swoje mieszkanie, aby zainwestować w biznes nowego partnera. To jej jedyne mieszkanie, a małżonek nie należy do osób godnych zaufania. Zresztą jego pomysły nie są zbyt dobre.

Dorastaliśmy z bratem bez ojca, który spakował swoje rzeczy zaraz po tym, jak się urodziłam i nigdy więcej go nie widzieliśmy. Mama nie chciała występować o alimenty, gdyż ciągle powtarzała, że „niczego nie potrzebuje”. Nie było łatwo, więc gdyby nie pomoc dwóch babć i dziadka, sytuacja byłaby o wiele gorsza. 

Tak, po rozwodzie rodziców babcia ze strony ojca nadal się z nami komunikowała. Aczkolwiek bardziej ze mną i moim bratem, gdyż mama i babcia niezbyt się lubiły. Ale to w żaden sposób nie miało na nas wpływu. Dwie babcie też ze sobą rozmawiały, jednak nie znam powodu dlaczego tak się działo.

Kiedyś nasze babcie umówiły się między sobą, że jedna z nich przepisze swoje dwupokojowe mieszkanie na mnie, a druga na mojego brata. Taka decyzja została podjęta ze względu na to, że mama zawsze wykazywała skłonność do działań impulsywnych. Dlatego w naszej rodzinie nie było problemów związanych z mieszkaniami, każdy z nas miał własne. Kiedy wkroczyliśmy w dorosłość, dziadkowie już nie żyli.

Kiedy byliśmy dziećmi, matka nie dążyła do tego, by ułożyć sobie życie osobiste. Owszem, spotykała się z mężczyznami, ale nie planowała wychodzić za mąż. Zaskoczyło nas więc, gdy w wieku czterdziestu siedmiu lat mama poinformowała nas, że wychodzi za mąż. Razem z bratem nie rozumieliśmy, po co to wszystko. Skoro tak bardzo tego chciała to zamieszkajcie razem, po co brać ślub?

Jednakże postanowiliśmy nic ingerować. W końcu to jej życie, jest dorosłą osobą. Co prawda nie bardzo podobał nam się jej narzeczony. 

Partner mamy miał czterdzieści pięć lat. Był dwa razy w związku małżeńskim, miał troje dzieci i wierzył, że uda mu się odnieść sukces w biznesie. Gdyby miał osiemnaście lat, jego pewność siebie wywołałaby uśmiech i nieodpartą chęć pomocy. Ale mężczyzna ma pięćdziesiąt lat na karku, więc nadszedł czas, aby realistycznie ocenić swoje możliwości. Można było zauważyć, że strategia i planowanie to nie jego działka.

Ale mama była szczęśliwa, wierzyła w to, że jej mąż odniesie sukces. Zamieszkali w jego mieszkaniu, chociaż on miał kawalerkę, a mama dwupokojowe. Ale jej mąż powiedział, że nie wypada, by mężczyzna wprowadził się do kobiety.

- Wyobrażasz to sobie, właśnie tak powiedział. - Jej oczy błyszczały. 

Żartowaliśmy wtedy z bratem, że jest po prostu zbyt leniwy, by spakować swoje rzeczy.

Mama zaczęła wynajmować swoje mieszkanie, które co miesiąc przynosiło pewną kwotę. Mama nadal pracowała, ale jej ukochany ciągle tworzył jakiś mityczny biznes. Mityczny, ponieważ nie potrafił nam wyjaśnić, co to za biznes i co planuje robić. To mogło dotyczyć od hodowli świń po loty w kosmos. 

Uznaliśmy z bratem, że ten człowiek po prostu wykorzystuje mamę. Kiedy wyraziliśmy nasze przypuszczenie, obraziła się na nas.

- Jesteście po prostu zazdrośni, to wszystko. Jak można obrażać kogoś, kogo się nawet nie zna!

W porządku, skoro nie chce zdjąć różowe okulary, to niech tak będzie. Każde doświadczenie ma znaczenie. Przynajmniej się nie nudzi. Dlatego przestaliśmy z bratem podejmować jakiekolwiek próby przekonania mamy, że nie wszystko jest tak kolorowo, jak się wydaje. Czy uważa, że jest szczęśliwa? To dobrze.

Od dwóch lat są małżeństwem, jednak nic się nie zmieniło w tym czasie. Nie udało się otworzyć mitycznego biznesu, mama nadal wierzy w geniusz swojego męża, zaś my z bratem nieustannie ignorowaliśmy bzdury, które nam wmawiano. Każdy z nas miał własne rodziny, więc nie było ani czasu, ani ochoty na to, by rozwodzić się nad kolejną historyjką.

Ale niedawno matka powiedziała, że biznes, który jej mąż tak długo wymyślał, ma wkrótce ruszyć. Ale wymaga to sporego zastrzyku finansowego. Postanowiła więc sprzedać swoje mieszkanie i zainwestować pieniądze w biznes męża. 

Nie mogliśmy z bratem pozostać obojętni. To już przesada. Zaczęliśmy rozmawiać z mamą o tym, że to bardzo nierozsądne posunięcie.

- Masz jedynie to mieszkanie. Jeśli sprzedasz mieszkanie, to gdzie będziesz mieszkać, jeśli coś się stanie? - próbowałam tłumaczyć mamie.

- Jak to? Mieszkam z mężem, zostanę w jego mieszkaniu - mama nie rozumiała dokąd zmierzam.

- Gdzie się podziejesz w przypadku rozwodu? - Mój brat postanowił dołączyć.

- O jakim rozwodzie mowa? Przecież nie zamierzamy się rozwodzić. Zwłaszcza, że jak biznes zacznie przynosić pieniądze, to kupimy mieszkanie, nawet lepsze niż to, które miałam.

Próbowaliśmy na kilka różnych sposobów przekazać jej, że nawet jeśli nie chodzi o wyłudzenie pieniędzy, biznes może nie wypalić i wtedy nie będzie miała mieszkania. Ludzie mogą się rozstać w każdej chwili. Tyle że jej partner zostanie z mieszkaniem, a mama na ulicy. 

- Przecież można znaleźć inne rozwiązanie. Niech sprzeda swoje mieszkanie, a ty zamieszkaj w swoim, do tego jest większe. Albo w ogóle nic nie sprzedawajcie i weźcie pożyczkę. Można uzyskać dodatkowe pieniądze na biznes.

- Kwoty ze sprzedaży jego kawalerki nie wystarczy. Poza tym nikt nie da nam ani kredytu, ani pożyczki, gdyż nie jesteśmy już młodzi - powiedziała matka. - Uważam, że przesadzacie, gdyż nie ma tu żadnego podstępu.

Długo namawialiśmy ją, żeby jeszcze raz się zastanowiła, nie spieszyła się i nie sprzedawała mieszkania. Mama w końcu wpadła w złość i powiedziała, że jej mieszkanie w ogóle nie powinno nas obchodzić. 

- Dostaliście już spadek po babciach i to, co ja zrobię ze swoim mieszkaniem, nie powinno was obchodzić!

Pięknie, według niej to nie powinno nas obchodzić. Teraz sprzeda własne mieszkanie, zainwestuje pieniądze, rozwiedzie się z mężem i zostanie z niczym. Dokąd wtedy pójdzie? Do mnie albo do brata, ale my mamy własne rodziny. Poza tym nie chcę mieszkać pod jednym dachem z mamą.

Co innego, gdy nie ma innego wyjścia, ale w tym przypadku chodzi jedynie o głupotę i upór.

Mama teraz prawie że nie rozmawia ze mną i moim bratem. Nie sprzedała jeszcze mieszkania, ale powiadomiła lokatorów, więc wyprowadzili się. Możemy jedynie wierzyć, że zwycięży zdrowy rozsądek, ale szanse na to są niewielkie, jeśli w ogóle jakieś są.

Główne zdjęcie: youtube