Kiedy się pobraliśmy, teściowa od razu dała mi do zrozumienia, że mnie nie lubi. Uśmiechała się do mnie i była uprzejma, ale widziałam, że się jej nie podobam.
Wielokrotnie podkreślała, że jej syn jest najważniejszą osobą na świecie, więc wymagała, abym robiła dla niego wszystko. Postrzegała mnie jako wroga, ponieważ wcześniej Mikołaj właśnie z nią spędzał większość wolnego czasu, a teraz ze mną.
Kiedy wynajęliśmy mieszkanie, zrobiło się trochę łatwiej, ale nie mogłam całkowicie pozbyć się uwag mojej teściowej. Często mnie sprawdzała i za każdym razem udowadniała, że nie opiekuję się mężem wystarczająco dobrze.
- Zobacz, zrobiłam bułeczki. Ty dla męża tego nie robisz. Nie potrafisz? Czas się nauczyć!
- Mikołaj, dlaczego twoje skarpetki wyglądają na zniszczone? Czy twoja żona nie może kupić ci nowych? Pewnie myśli o różnych bibelotach dla siebie!
- Synu, jesteś przeziębiony? Tu są maliny, miód i cytryna. Dbaj o siebie, kochanie. Pewnie masz już gorączkę. Kto się tobą zaopiekuje, jeśli nie matka?
Wkurzało mnie to, ale mój mąż tylko się śmiał. Powiedział, że przyzwyczaiła się do tego, by się nim opiekować i dlatego tak się zachowuje. Jednak ja rozumiałam dlaczego ona to robi.
Kiedy mąż zaczął mniej zarabiać, zdaliśmy sobie sprawę, że nie stać nas na czynsz. Mój mąż zasugerował tymczasowe wprowadzenie się do swojej matki i zaoszczędzenie na wkład własny. Bardzo nie chciałam tego robić, ale nie mieliśmy innego wyboru, ponieważ moi rodzice mieszkali w kawalerce.
Cierpliwie czekałam, aż będziemy mogli zamieszkać osobno i znosiłam dziwactwa mojej teściowej. Nie podobało się jej jak zmywam naczynia, prasuje, więc robiła wszystko od nowa, do tego wyrzucała wszystko, co gotowałam. Nic nie mówiłam. Dlaczego? Rozumiałam, że to ona była panią domu, a ja po prostu nie miałam żadnych przywilejów.
Wtedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Oczywiście przeprowadzka została ponownie przesunięta. Mąż zarabiał tyle samo, a mnie czekał urlop macierzyński. Moja teściowa również zaczęła odgrywać swoją rolę i udawać kochającą babcię. Obiecała, że będzie mi pomagać i we wszystkim wspierać.
Wszystko w domu robiła sama. Udawała, że troszczy się o mnie. Wiedziałam jednak, że próbowała tylko odsunąć mnie od męża i pozbyć się mnie. Zawsze plotkowali we dwójkę, spędzali razem czas, a ja w tym nie mogłam uczestniczyć.
Kiedy urodziła się córka, teściowa postanowiła zniechęcić mnie do macierzyństwa. Celowo przychodziła do naszego pokoju i udawała, że pomaga mi przy dziecku. Zabierała ode mnie córkę, mimo że dziecko płakało w jej ramionach.
- Dlaczego zawsze zabierasz od niej córkę? Przecież ona chce ci pomóc, a ty... Inne osoby byłyby wdzięczne za pomoc. Zależy jej na tym, aby uczestniczyć w życiu wnuczki - powiedział z oburzeniem mąż.
Nie rozumiał, że teściowa chciała się mnie pozbyć. Nadal nie chce w to uwierzyć. Obecnie spędza więcej czasu z matką niż ze mną. Po pracy najpierw idzie do jej pokoju i wszystko jej opowiada, ale ze mną nie rozmawia, gdyż jest zbyt leniwy, by powtórzyć to samo jeszcze raz.
Szczerze mówiąc, chcę spakować swoje rzeczy i wyprowadzić się. Nie mam siły tego wszystkiego znosić i czekać na to, że coś się zmieni. Moja mama też nie wierzy w to, co dzieje się w naszej rodzinie. Mówi, że przesadzam i wymagam zbyt wiele od krewnych.
- Ty po prostu nie wiesz, jakie teściowe potrafią być okropne. Ty po prostu przesadzasz! To wszystko! - powiedziała mi matka.
Moja teściowa osiąga swój cel nie poprzez skandale i intrygi, ale poprzez wyimaginowaną troskę. Jest mi bardzo przykro, że przez tę okropną osobę moje szczęście w małżeństwie legło w gruzach. Jeśli nadal będziemy mieszkać razem, na pewno się rozwiedziemy z mężem.
Główne zdjęcie: youtube