Znalazłam się w bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Nie chcę zajmować się moją chorą matką i mam ku temu osobiste powody. Nie jestem gotowa tłumaczyć każdemu krewnemu, dlaczego planuję oddać matkę do domu opieki. Teraz jestem pod poważną presją wszystkich moich krewnych (bliższych i dalszych).
Moja matka chciała się mnie pozbyć
Mam teraz 40 lat, moja mama 80 lat. Urodziła mnie (jak na tamte czasy) późno i niestety nie byłam dzieckiem chcianym. Moja mama rozwiodła się z pierwszym mężem, gdy miała 25 lat. Moja starsza siostra ma teraz 56 lat, mieszka w innym mieście i nie utrzymuje z żadną z nas kontaktu.
Po rozwodzie z pierwszym mężem moja matka wpadła w szał. Piła, imprezowała do późna, przyprowadzała do domu mężczyzn (moja starsza wychowywała się praktycznie sama). Sąsiadki często zabierały moją siostrę do siebie, gdy matka była pijana.
W wieku 40 lat moja matka dowiedziała się, że jest ponownie w ciąży. Według opowieści mojej matki zdarzyło jej się wcześniej usunąć niechciane ciąże, ale za mną było za późno. Moja mama w ogóle nie planowała mnie mieć, więc próbowała różnych domowych metod, żeby przerwać ciążę. Skąd ja to wszystko wiem? Lubiła mi o tym opowiadać. Przy każdej kłótni powtarzała: „Nie dziwię się, że chciałam się ciebie pozbyć”.
Okazało się, że jestem upartym dzieckiem i w końcu urodziłam się w rodzinie, w której nikt na mnie nie czekał. Swoją drogą, do dziś nie wiem, kto jest moim ojcem, bo matka spotykała się z różnymi mężczyznami. Większością mojego wychowania zajęła się moja siostra (miała 16 lat, gdy się urodziłam).
Nasz dom to była nieustanna impreza
Odkąd pamiętam, w domu zawsze były imprezy, picie, bójki i krzyki. Starałam się częściej wychodzić na spacery na zewnątrz i wracałam do domu późno. Pamiętam, że pewnego razu chłopak mojej mamy przystawiał się do mnie (miałam około 10 lat). Wyrwałam się i wybiegłam na podwórko, siedziałam tam do 5 rano (dzięki Bogu było lato). Powiedziałam o tym matce, a ona już nigdy nie przyprowadziła tego mężczyzny do domu.
Kiedy moja siostra skończyła 25 lat, przeprowadziła się do innego miasta, z dala od matki. Nie mogę powiedzieć, że miałyśmy z siostrą ciepłe relacje. Owszem, opiekowała się mną, pomagała mi, chroniła mnie, ale myślę, że tak naprawdę mnie nienawidziła. Przecież siostra zamiast żyć swoim życiem, poświęcała mi swój czas, zastępowała w pewnym stopniu moją matkę: zawoziła mnie do przedszkola, gotowała śniadania i obiady, robiła pranie, pomagała w lekcjach.
Jestem bardzo wdzięczna mojej siostrze i akceptuję jej decyzje nie tylko w kwestii braku kontaktu z matką, ale także ze mną.
Problemy z nastolatką u problematycznej matki
Jako nastolatka zaczęłam się buntować i wyrażać swoje niezadowolenie. Prawie nigdy nie widziałam u mojej matki uwagi, czułości i troski. Nie mówiąc już o miłości.
Od 15 roku życia spędzałam dużo czasu z przyjaciółmi, miałam chłopaka i poważny związek. Z matką spotykałam się w mieszkaniu jak współlokatorka.
Ogólnie było różnie: obrażała mnie, atakowała po pijaku, wyrzucała z domu.
Wtedy postanowiłam, że po gimnazjum pójdę do szkoły z internatem. Moja mama była zadowolona z tej decyzji.
Uczyłam się i pracowałam jednocześnie. Nasze kontakty z matką były znikome. Jako czterdziestolatka na palcach jednej dłoni mogłabym policzyć, ile razy ze sobą rozmawiałyśmy. Nie składała mi życzeń urodzinowych, nie dzwoniła na święta, nie interesowała się mną, a ja nie miałam takiej potrzeby.
Matkę przywieźli do mnie, ale nie zamierzam jej znosić
Mam 40 lat, nie mam męża, nie mam też dzieci. Byłam mężatką przez kilka lat, ale rozwiedliśmy się. Teraz spotykam się z mężczyzną, ale nie chcę brać ślubu.
Trzy miesiące temu moja mama miała wylew, krewni zabrali ją do szpitala, zadzwonili do mnie. Szczerze mówiąc, nie odczuwałam żadnych emocji związanych z jej chorobą. Nie poszłam do szpitala, tylko przelałam pieniądze krewnym, żeby mogli kupić jej wszystko, czego potrzebuje.
Po wypisie mama została przywieziona do mnie - jestem córką, najbliższą i najdroższą osobą (jak powiedziała mi ciocia).
Pewnie myśleli, że na widok chorej matki rozpłynę się i rozpłaczę. Ale moje wspomnienia z dzieciństwa wciąż mnie nawiedzały.
Powiedziałam im wprost, że zamierzam złożyć papiery do domu opieki, nie chcę mieszkać z matką, nie chcę się nią opiekować. Może to zabrzmi ostro i okrutnie, ale kiedyś byłam bezbronnym dzieckiem, które zostało porzucone. Moja matka nie wypełniała swoich obowiązków rodzicielskich, więc podrzuciła mnie mojej starszej siostrze. I teraz mam ją niańczyć? Nie, nie pisałam się na to.
Powiedziałam matce o swojej decyzji, a ona po prostu milczała (słabo jej teraz idzie mówienie, ale przekleństwa jakoś wychodzą).
Krewni są w szoku
Teraz krewni wywierają na mnie presję. Moja ciotka dzwoni codziennie i błaga mnie, abym nie umieszczała matki w domu starców. Powiedziała mi również, że Bóg mnie za to ukarze i nigdy nie będę miała dzieci. Zaproponowałam, żeby wzięła mamę do siebie, ale ona odmówiła (mieszkanie małe, nie ma miejsca).
Inna daleka krewna mojej matki zadzwoniła i zrobiła aferę przez telefon. Powiedziała mi, że jestem złą córką i szkoda, że matka się mnie nie pozbyła.
Wszyscy próbują wzbudzić we mnie poczucie winy. Ale ja nie zmienię swojego zdania.
Pomogę matce finansowo, ale nie mogę okazać jej czułości i miłości, bo nie mam do niej takich uczuć.
Dlaczego mam kochać człowieka, który nigdy mnie nie kochał?
Nawarzyła sobie piwa, to niech teraz je pije.
Myślę, że powinnam zablokować wszystkich krewnych i nie kontaktować się z nimi. A co ciekawe? Nikt w tym wszystkim nie wspomniał o mojej starszej siostrze, jakby w ogóle nie istniała.
P.S. Aby zostać matką, nie wystarczy urodzić dziecko. Trzeba je jeszcze wychować i obdarzyć je miłością.
Główne zdjęcie: google