Halina ostrożnie zeszła po schodach, trzymając mocno swoją nowo narodzoną córeczkę. Gdy dziewczyna wychodziła z klatki to zobaczyła, że teściowa wyrzuciła przez okno jej płaszcz puchowy i czapkę.
- Nigdy nie wracaj, nie chcemy cię tu widzieć - krzyknęła teściowa.
Halina zatrzymała się, wpatrywała się pustym wzrokiem w miejsce, gdzie spadły jej rzeczy i pomyślała:
- Cóż za cudowna kałuża... Jak szybko przemokła czapka i płaszcz puchowy... O rety, płaszcz!
Dziewczyna ułożyła córkę wygodnie i w trampkach weszła prosto do kałuży. Wyciągnęła z kieszeni kurtki paszport i portfel i poszła dalej. Mokre i brudne rzeczy zostały w kałuży.
- Córciu, czyżby wyrzucili cię? - zapytała Natalia, matka Haliny.
Dziewczyna w milczeniu skinęła głową. Halina nie bardzo chciała o tym rozmawiać, ale zdawała sobie sprawę, że jest to konieczne.
Skoro przyszła z dzieckiem do rodziców, bez własnych rzeczy i pieniędzy, powinna odpowiedzieć na wszystkie pytania - pomyślała Halina.
- Pozwól mi z nim porozmawiać. Jak można wyrzucić żonę i córkę z mieszkania? - zapytał Wojciech, ojciec dziewczyny.
Halina przesunęła do siebie filiżankę herbaty i powiedziała:
- Tato, nie musisz do nich iść. Nic im nie udowodnisz. Oliwia nie jest podobna ani do mnie, ani do niego, ponieważ ma rude włosy. Mateusz najwyraźniej stwierdził, że go zdradziłam. Zresztą teściowa ciągle o tym mówiła, gdyż od początku nie darzyła mnie sympatią.
- Zostawiłaś wszystkie swoje rzeczy - powiedziała Natalia.
- Zabrałam to, co należy do mnie. Teściowa wyrzuciła przez okno płaszcz i czapkę, ale nie podniosłam tych rzeczy. Mateusz dał mi to w prezencie, niech sobie zabiera. Może je oddać mamie albo swojej nowej żonie - odpowiedziała dziewczyna.
- Znam Żanetę od dawna. Zanim się pobraliście, marzyła o tym, żeby Mateusz i Wiola, córka jej przyjaciółki, byli razem - powiedziała Natalia.
- No to niech właśnie jej da w prezencie płaszcz i czapkę! - odpowiedziała Halina.
Dziewczyna przez dłuższą chwilę coś mówiła, próbowała się śmiać, ale czuła się okropnie.
Wieczorem Halina usiadła z rodzicami, by obejrzeć film, ale nie mogła się skoncentrować. Nie powiedziała rodzicom o dniu, w którym wróciła z Oliwią ze szpitala. Dziewczyna nie chciała ich denerwować.
Pani Żaneta, patrząc na swoją wnuczkę, natychmiast zaczęła lamentować:
- Mateuszu, spójrz na dziewczynkę! Ma rude włosy. To jest oczywiste, że Halina cię zdradziła i teraz chce, byś opiekował się cudzym dzieckiem!
Wtedy Halinie wydawało się, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Ale, niestety, to nie był sen.
Dziewczyna spojrzała na męża. Ale on po prostu się ubrał i wyszedł z domu. Mateusz zniknął na dwa dni, a kiedy wrócił, powiedział:
- Masz dwie godziny na zabranie swoich rzeczy i opuszczenie mojego domu!
Halina spakowała swoje rzeczy, ale potem przyszła teściowa, która po prostu wybuchła radością. Kobieta szeroko się uśmiechała i co jakiś czas przytaczała różne powiedzenia. Na przykład, że kłamstwo ma krótkie nogi.
Ale nawet rodzice Haliny nie powiedzieli córce wszystkiego. Ukrywali to, że sąsiedzi bez końca plotkowali o dziewczynie i każdy snuł własne przypuszczenia, kto jest ojcem dziecka.
Ludzie nie wstydzili się i wprost pytali Natalię, kto jest kochankiem jej córki. Byli też tacy, którzy oskarżali ich o niewłaściwe wychowanie Haliny.
Pewnego dnia Wojciech zobaczył, że ktoś posmarował ich bramę smołą. Mężczyzna wyczyścił bramę i nic nie powiedział nie tylko córce, ale i żonie.
Po obejrzeniu filmu Halina wzięła Oliwię na ręce i poszła do swojego pokoju. Po odłożeniu dziecka usiadła na łóżku i rozejrzała się.
- Tutaj prawie nic się nie zmieniło. Tu jest koc, który mama uszyła własnymi rękami, a tu jest miś, którego dał mi tata - pomyślała Halina.
Dziewczyna zamknęła oczy i zaczęło jej się wydawać, że nic się nie wydarzyło. Że nie wyprowadziła się z domu rodziców, że nie spotkała w swoim życiu ani Mateusza, ani Pani Żanety. Po prostu teraz miała ukochaną córeczkę i była w domu...
W tym momencie z ulicy dobiegły głosy.
- Czy możesz sobie wyobrazić, że Halina zdradziła swojego męża? Ojcem dziecka jest ktoś inny, więc Mateusz wyrzucił ją z domu. Ludzie mówią, że jej rzeczy zostały wyrzucone przez okno. Teraz wróciła do rodziców, pewni jest im wstyd, że mają taką córkę - powiedziała pani Henia.
- Kogo chciała oszukać? Przecież dziewczynka urodziła się ruda. Halina nie ma wstydu! Nie bez powodu Żaneta była przeciwna temu ślubowi. Gdyby ożenił się z Wiolą, nie miałby żadnych zmartwień - zgodziła się z nią Pani Ela, sprzedawczyni w sklepie.
Halina z całej siły zatrzasnęła okno. W ich wiosce plotki rozprzestrzeniały się z zawrotną prędkością. Dziewczyna przykryła się kocem i cicho zapłakała.
- Mateuszu, dlaczego nie śpisz? - zapytała jego matka, Żaneta, gdy weszła do kuchni.
- Nie mogę zasnąć - odpowiedział ponuro Mateusz.
- Rozumiem jak się czujesz, ta dziewucha cię zdradziła! Mój biedny chłopiec. Wszystko minie. Aby rozproszyć twoją uwagę, zaproszę gości i Wiolę, ona bardzo się o ciebie martwi - powiedziała Żaneta.
- Nie trzeba nikogo zapraszać, zwłaszcza Wiolę. Zawsze kochałem tylko Halinę - odpowiedział Mateusz.
- Ale ona cię zdradziła - przypomniała mu matka.
- Mamo, pamiętam o tym. Muszę spędzić trochę czasu w samotności, więc wracaj jutro do siebie - odpowiedział Mateusz.
- Nie chcę Cię zostawiać samego - powiedziała matka.
- Nic mi nie będzie! Kładź się spać - powiedział Mateusz.
Kiedy mama wyszła, młody człowiek odetchnął, od tej chwili nie musiał nikogo udawać. W oczach mężczyzny pojawiły się łzy i pogrążył się we wspomnieniach z chwili, gdy po raz pierwszy zobaczył Halinę. Miała wtedy zaledwie trzy lata. Chodzili razem do szkoły, siedzieli z nią w jednej ławce, a po maturze Mateusz wyznał jej miłość i pobrali się.
Nadszedł ranek. Żaneta weszła do kuchni i westchnęła:
- Nawet nie położyłeś się spać! Przestań myśleć o tej dziewczynie, ona nie jest tego warta!
- Wystarczy! - powiedział stanowczo Mateusz.
Po kilku minutach zrobiło mu się wstyd i kontynuował:
- Przepraszam, że tak się zachowałem. Postanowiłem pojechać do dziadka Szymona.
- Po co chcesz tam jechać? - zapytała oburzona matka.
- Żeby się oderwać i pomóc dziadkowi - odpowiedział syn.
Cztery godziny później Mateusz już był na miejscu.
- Powiedz mi, co się stało, - zapytał dziadek Szymon, który wszystko zrozumiał gdy tylko spojrzał na wnuka.
Mateusz wiedział, że dziadek zawsze mu pomoże i doradzi. Przytulając staruszka, chłopiec opowiedział mu wszystko.
- Ruda, powiadasz? - zaśmiał się dziadek Szymon.
- Nie wiem co w tym śmiesznego - powiedział Mateusz i najwyraźniej się obraził.
- Chodź, coś ci pokażę - dziadek wszedł do pokoju.
Starszy mężczyzna dał swojemu wnukowi stary album ze zdjęciami i powiedział:
- Przyjrzyj się uważnie. To moi rodzice, odeszli zanim się urodziłeś. Zdjęcie jest czarno-białe, ale spójrz na kolor włosów mojej matki.
Mateusz wrócił do swojego mieszkania i przy samym wejściu zapytał matkę:
- Czy ty wiedziałaś, że moja prababka była ruda?.
Matka Mateusza niechętnie odpowiedziała:
- Wiedziałam, ale to nie ma nic do rzeczy! Mówiłam ci, żebyś ożenił się z Wiolą, ale nie posłuchałeś!
Mateusz spojrzał na matkę i w milczeniu opuścił swoje mieszkanie. Jeszcze trochę czasu minie, zanim Halina mu wybaczy.
Po jakimś czasie dziewczyna rzeczywiście mu wybaczyła, a dwa lata później urodził się chłopiec, który również był rudy. Otrzymał imię na cześć dziadka Szymona.
Główne zdjęcie: youtube