Moja babcia jest prawdziwą aktorką. Po raz kolejny działa według tego samego schematu i uważa, że niczego nie zauważamy. Babcia otwarcie mówi, że pomagamy jej nie z dobroci serca, ale ze względu na trzypokojowe mieszkanie.

Ale nikt nie zamierza się męczyć i poświęcać swojego zdrowia by otrzymać w spadku mieszkanie należące do babci. W ciągu kilku lat moja babcia Zofia zdążyła zamęczyć zarówno dwoje swoich dzieci, jak i dwoje wnuków.

Nie, babcia nie zwariowała - po prostu ma taki charakter. Kiedy dziadek żył, miał pozytywny wpływ na babcię. Ale cztery lata temu odszedł. Babcia od razu postarzała się.

Potrafiła cały dzień przesiedzieć przy oknie, nie ruszając się z miejsca, nawet nic nie jedząc. Wszyscy bliscy martwili się, że babcia może nie wytrzymać i spotka ją taki sam los co dziadka. Ale na szczęście tak się nie stało.

Babcia z czasem poczuła się znacznie lepiej i zaczęła męczyć całą swoją rodzinę. Pierwszy w kolejce był mój wujek Igor. Babcia zaczęła dzwonić do niego i prosić, aby przyjechał coś naprawić, kupić jedzenie lub lekarstwa i tak dalej.

Za każdym razem mówiła synowi, jak bardzo go ceni i kocha. Doszło do tego, że został sporządzony testament u notariusza, więc trzypokojowe mieszkanie należące do babci miał otrzymać właśnie wujek.

Chciałabym od razu zaznaczyć, że wujek Igor ma własną firmę i przestronny dom, więc nie ma co oskarżać go o interesowność. Kochał matkę, więc jej pomagał. Jednak z upływem kolejnych tygodni wdzięczność babci zmniejszała się, a jej prośby zaczęły przekształcać się w rozkazy.

W rezultacie cierpliwość wujka wyczerpała się, więc powiedział matce, że nie zamierza być na każde jej zawołanie. Babcia zaczęła płakać, nazwała wujka niewdzięcznikiem i zniszczyła testament.

Druga w kolejce była moja mama. Nawiasem mówiąc, od dawna nie miała kontaktu z babcią, ponieważ kilka lat temu babcia Zofia powiedziała o swoim zięciu, czyli moim ojcu, niezbyt miłe rzeczy. Mama nie chciała tego tolerować, gdyż tata zawsze pomagał teściowej, zawsze przynosił różne rzeczy, naprawiał i nigdy jej nie odmawiał.

„Jeśli nie potrafisz docenić ludzi wokół siebie, nie ma sensu prosić ich o pomoc” - powiedziała moja mama do babci. Jakież było zdziwienie mamy, gdy babcia po tylu latach zadzwoniła do niej i sama poprosiła o wybaczenie.

„Jesteś moją najdroższą i najukochańszą córką” - powiedziała babcia do niej. Na początku mama dała się nabrać na to, co mówiła babcia. Jednak wszystko się zmieniło, gdy babcia chciała sporządzić testament u notariusza, by mama otrzymała w spadku mieszkanie.

Najwyraźniej ten etap w planie babci oznaczał koniec ciszy i spokoju. Po załatwieniu formalności babcia zaczęła dzwonić znacznie częściej. Potrafiła nawet zażądać w środku nocy, by mama przyjechała do niej na drugi koniec miasta.

Warto zaznaczyć, że nie chodziło o to, że babcia źle się czuła, tylko o to, że po prostu jej się nudziło. Moja mama również szybko miała dość tego zachowania i powiedziała babci, że nie zamierza być na każde jej zawołanie.

Skończyło się tak samo jak z wujkiem Igorem: babcia rozpłakała się, nazywając matkę niewdzięczną córką i zniszczyła testament. Po tym wszystkim babcia przez kilka miesięcy nikomu nie zawracała głowy, gdyż nagle przypomniała sobie o swoim wnuku Łukaszu, synu wujka Igora.

Mój brat cioteczny początkowo zgodził się pomagać babci, więc doszło do sporządzenia testamentu u notariusza. Chciałabym zaznaczyć, że już wtedy Łukasz miał własne dwupokojowe mieszkanie, więc pomagał bezinteresownie.

Tyle że babcia tak nie uważała i w pewnym momencie pokłóciła się z wnukiem, który przywiózł jej torbę z zakupami. Potem była moja kolej. Mama przekonywała mnie, żebym się nie mieszała w to, ale ja miałam własne zdanie.

Przyznaję, że nawet mieszkałam z babcią przez kilka miesięcy. Rzecz w tym, że jej mieszkanie znajduje się dosłownie kilka minut spacerem od mojej uczelni. Chyby każdy student chce zaoszczędzić na wynajmie pokoju, prawda?

Poza tym mam spokojny charakter, więc byłam pewna, że będę w stanie dogadać się z babcią. Zwłaszcza, że większość czasu spędzałam na zajęciach lub w bibliotece. Nie doceniłam jednak talentu babci co do wkurzania ludzi.

Tydzień po tym, jak babcia po raz kolejny sporządziła nowy testament, zaczął się prawdziwy koszmar. Potrafiła obudzić mnie o trzeciej nad ranem i powiedzieć, że muszę jechać na drugi koniec miasta po zioła.

Kiedy pytałam ją: „Dlaczego nie można tego zrobić rano?”, nie potrafiła powiedzieć nic sensownego. Wielokrotnie zabierałam z biurka babci moje zeszyty, podczas gdy ona potrafiła zawinąć w nie rybę lub postawić na blacie gorący czajnik.

W końcu nie wytrzymałam i uciekłam, więc po raz kolejny został zniszczony testament. Chciałabym powiedzieć, że byłam ostatnia w kolejce.

Nie miała już więcej krewnych, nad którymi mogłaby się znęcać. Jednak babcia szybko znalazła kolejną ofiarę. Któregoś dnia przyniosłam babci torbę z jedzeniem i lekarstwami.

Tak, nie utrzymujemy z nią kontaktu, ale to nie powód, by porzucić staruszkę! Poszłam więc do kuchni, gdzie babcia piła herbatę. Obok niej przy zlewie stała sąsiadka i czyściła garnek.

Na mój widok sąsiadka od razu skrzywiła się. Oczywiście zrozumiałam, że babcia opowiedziała naiwnej kobiecie o swojej okropnej rodzinie. Chciałam nawet szepnąć sąsiadce do ucha, że nie należy ufać naszej aktorce. Z drugiej strony, niech sobie wierzy. Niedługo wszystko się zmieni.

Główne zdjęcie: wazne