Moja teściowa przesadnie przejmuje się tym, co inni pomyślą o niej i członkach jej rodziny. Dlatego publicznie sprawia wrażenie, że są zżytą rodziną.

W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Nie zgodziłam się uczestniczyć w tym i przekonałam do tego również mojego męża. Teraz teściowa traktuje mnie jako wroga numer jeden.

Zawsze dziwiłam się tym, którzy mówili: „Co ludzie powiedzą?”. Każdy ma własne życie, po co przejmować się tym, co powiedzą inni? Tak naprawdę nikogo nie obchodzi, jak wygląda życie danej osoby i co ona robi.

Ale nie jestem w stanie przemówić jej do rozsądku. Pani Kamila uważa, że publicznie wszyscy członkowie jej rodziny powinni być mili, przyjaźni i życzliwi.

Ale tak naprawdę teściowa od dawna mieszka z mężem w osobnych pokojach. Mój mąż Arek nie rozmawia z własnym bratem, a ich siostra nie wiadomo z kim zaszła w ciążę.

Mam wrażenie, że rodzina mojego męża występuje w jakimś serialu komediowym. Tyle że ja nie chcę w tym uczestniczyć i rozśmieszać innych. Kiedy spotykaliśmy się z Arkiem dziwiłam się, że nie przedstawił mnie swojej rodzinie.

Na początku myślałam nawet, że nie traktuje mnie poważnie. Jednak trzy lata po tym, jak go poznałam, mój ukochany oświadczył mi się, więc przestałam przejmować się jego rodziną.

Po raz pierwszy zobaczyłam moją przyszłą teściową na kilka tygodni przed ślubem. Od razu zdałam sobie sprawę, że Pani Kamila jest kobietą władczą i bezkompromisową, a także nietaktowną.

Powiedziała mi wprost o tym, co myśli na temat mojego wyglądu, makijażu i butów, a przy pożegnaniu dodała, że marzyła o innej synowej.

Arek przez całą drogę powrotną przepraszał za zachowanie swojej matki, a ja w końcu zrozumiałam, dlaczego nie chciał przedstawić mnie swojej rodzinie. „Arek, teraz się boję. Co będzie na ślubie?”, - zapytałam narzeczonego.

„Nie martw się, mama zachowuje się zupełnie inaczej w miejscach publicznych” - odpowiedział Arkadiusz. Wtedy nie rozumiałam, co mój ukochany miał na myśli. Ale przyjęcie weselne naprawdę przebiegło idealnie.

Pani Kamila wychwalała mnie przed wszystkimi, mówiąc, że o takiej synowej można tylko pomarzyć. Wtedy szczęka opadła mi na podłogę, kiedy matka mojego męża uroniła łzę podczas wznoszenia toastu.

Potem mnie przytuliła, ucałowała i powiedziała do mnie „córka”. Następnego dnia zapytałam Arka co to wszystko ma znaczyć. Powiedział, że jego matka od zawsze była dwulicowa.

W domu zachowywała się chamsko, ale publicznie sprawiała wrażenie idealnej, z ukochanym mężem i najlepszymi dziećmi na świecie. Rzecz w tym, że teść i teściowa prowadzą wspólny biznes - sieć sklepów odzieżowych.

Często są sponsorami różnego rodzaju wydarzeń charytatywnych i należą do elity. Ale za to trzeba płacić i to nie zawsze pieniędzmi. W takich przypadkach reputacja jest znacznie ważniejsza niż pieniądze na kontach bankowych.

Dlatego Pani Kamila ukrywa, że tak naprawdę nic ją nie łączy już z mężem. Nie wiem czy można uznać ich za współlokatorów, to raczej partnerzy biznesowi.

Dzieci również nie utrzymują ze sobą kontaktu. Mój Arek, kiedy był jeszcze nastolatkiem, pokłócił się ze swoim najmłodszym bratem Michałem, który wziął samochód ojca bez pozwolenia. Michał rozbił samochód, a potem zrzucił winę na Arka.

Nawet po 8 latach szwagier nie zadał sobie trudu, by przeprosić własnego brata. Michał i Arek mają również siostrę Oliwię, która uwielbia kluby i imprezy. Pewnego dnia wróciła do domu bardzo pijana, w sumie jak zawsze.

Ale tym razem wszystko potoczyło się inaczej niż zwykle - dziewięć miesięcy później szwagierka urodziła syna, Mikołaja. Oczywiście nie wiadomo kto jest ojcem Mikołaja. Oliwia samotnie wychowuje dziecko, a jej rodzice opowiadają wszystkim o jej „mężu, który pracuje na północy”.

To wszystko działa mi na nerwy. Mojemu mężowi też się to nie podoba. Pewnego dnia nie wytrzymałam i zapytałam Arka: „Dlaczego to wszystko tolerujecie? Po co utrzymujecie pozory? Udajecie, że jesteście idealną rodziną”.

„Mama powiedziała nam, że jeśli zepsujemy jej reputację, zostaniemy bez spadku”, - odpowiedział mój mąż. „Kiedy jest zaplanowany podział spadku?” - postanowiłam zapytać.

„Nie wiem, myślę, że po śmierci moich rodziców”, - powiedział Arek. Spróbowałam wyjaśnić mężowi, że niezależnie od tego, jak odgrywa swoją rolę publicznie, może nie dostać swojej części spadku.

Jednak moja teściowa cieszy się dobrym zdrowiem. Ta cała sytuacja sprawia, że wszystkim puszczają nerwy. Arek zgodził się z tym, co powiedziałam.

Teraz nie chodzimy na różne przyjęcia, tylko na urodziny krewnych mojego męża. Jednak przestaliśmy udawać, że wszystko jest w porządku.

Moja teściowa nie jest zadowolona z takiego obrotu sprawy. Już kilka razy przychodziła do nas do domu, strasząc nas biedą. Ale Pani Klaudia nie mogła nic na to poradzić: jesteśmy z Arkiem freelancerami.

Wynajmujemy mieszkanie i kupiliśmy już samochód, czyli nie jesteśmy zależni finansowo od jego rodziców. Jeśli moja teściowa chce dalej udawać, niech robi to za pomocą syna i córki. Nie zamierzamy z Arkiem brać z tym udziału.