Mój mąż Krzysztof odszedł z domu i moim zdaniem wcale nie miał ku temu powodu. Oskarżył mnie o kierowanie całej mojej uwagi tylko na naszego syna. A Krzysiek, jak widać, chce, żeby wszystko było jak dawniej.

Na początku próbowałam mu wytłumaczyć, że już nigdy nie będzie tak samo. Tak, teraz centrum mojego wszechświata jest mój syn i myślę, że to normalne. Poza tym, poza całodobowym usypianiem, karmieniem i kąpaniem, nadal zajmuję się obowiązkami domowymi.

Nigdy nie proszę męża o pozmywanie naczyń czy zrobienie śniadania. A potem obraża się, że zasypiam w momencie, kiedy moja głowa dotknie poduszki. Ale ja cały dzień jestem na nogach. Muszę kiedyś odpocząć!

Ostatnio Krzysztofowi odbiło: opowiadał mi zabawną historię, która przydarzyła się jednemu z jego pracowników. W połowie opowieści usłyszałam, że nasze dziecko obudziło się w pokoju obok i zaczęło płakać. Oczywiście natychmiast do niego podbiegłam. Potem Krzysiek się obraził, że go nie słucham i nic tylko dziecko mi w głowie.

- W głowie ci tylko pieluchy i śpioszki, nic więcej cię nie interesuje. Do tego nakupiłaś całą górę książek o wychowaniu - mruknął mój mąż.

- Tak, teraz dziecko to moje życie. Niepotrzebnie się łudziłam, że mnie zrozumiesz.

- Ale w pogoni za tytułem "Matki roku" zapomniałaś o moim istnieniu. W końcu jestem mężczyzną! Ja też potrzebuję uwagi i bliskości - nie ustawał Krzysztof.

- A ja jestem kobietą i mam mnóstwo obowiązków. Nie przypominam sobie, żebyś po pracy proponował prasowanie czy pranie własnych koszul, a na to też trzeba poświęcić energię - odparłam.

- Tak naprawdę to ja chodzę do pracy i zarabiam pieniądze, a ty je tylko wydajesz i nie dajesz nic w zamian - kontynuował mój mąż.

- Więc znajdź sobie kogoś, kto będzie wokół ciebie skakać - warknęłam na niego. - Niech ci daje coś za pieniądze.

Krzysiek faktycznie wtedy odszedł. Jak się okazało chciał przenocować u mamusi, ale gdy ta dowiedziała się o przyczynie kłótni, odesłała go. Od tamtej pory nocuje u siebie w pracy. Śpi na biurowej sofie i korzysta z biurowego prysznica.

Nie wiem, jak długo to potrwa. Najwyraźniej mój małżonek oczekuje, że przyjdę do niego z przeprosinami i natychmiast spełnię wszystkie jego życzenia. Ale dla mnie jego zachowanie jest na poziomie przedszkola.

Myślałam, że mam jedno dziecko, ale okazuje się, że muszę wychowywać dwójkę. Mam nadzieję, że mój mąż zda sobie sprawę z głupoty tej sytuacji, ponieważ nie chciałabym oddzielać syna od jego ojca i wnosić o rozwód.