Nie przypuszczałam, że mój dobry uczynek doprowadzi do tego, że dzieci się pokłócą. Postanowiłam zawczasu zadbać o przyszłość dzieci i przepisałam mieszkanie - każdy otrzymał swoją połowę. Moja córka postanowiła sprzedać swoją część, jednak nie pomyślała o tym, gdzie będę mieszkać. Co jeśli nowi właściciele wyrzucą mnie na ulicę?

Mieszkanie odziedziczyłam po rodzicach i mieszkałam w nim z mężem przez całe życie. Nigdy nie udało nam się kupić jeszcze jednego mieszkania, ponieważ czasy były wtedy trudne. Kiedy dzieci były małe, mieszkaliśmy wszyscy razem w dwupokojowym mieszkaniu. Po śmierci brata zobaczyłam, jak jego dzieci kłócą się z powodu nieruchomości, próbując zagarnąć dla siebie większą część.

Nie chciałam, by spotkało to moje dzieci, więc postanowiłam zawczasu przepisać mieszkanie.

- Wszystko zostało załatwione. Kiedy umrę, każde z nich otrzyma swoją część spadku.

- Mamo, daj spokój, nie potrzebujemy twojego mieszkania - mówiła zarówno córka, jak i syn.

Jeszcze wtedy nie miałam pojęcia, że moja córka będzie chciała sprzedać swój udział w nieruchomości, podczas gdy ja wciąż tam mieszkałam. Mój syn jest dorosły. Ma własną rodzinę i trójkę dzieci. Dobrze im się z żoną układa. Oczywiście czasami zdarza się, że się kłócą, ale szanują siebie nawzajem i doceniają, a to jest najważniejsze. Dobrze się dogadujemy z synową. Więc jestem spokojna o los syna. Jeśli chodzi o córkę...

Córka nie miała tyle szczęścia. Za bardzo chciała wyjść za mąż. Bała się, że będzie za późno.

- Mamo, mam już 30 lat! Ile jeszcze mam czekać?! - mawiała Kasia, gdy próbowałam odwieść ją od pochopnej decyzji. Przejrzałam jej narzeczonego i wiedziałam, że nie będzie z nim szczęśliwa.

Moja córka nie posłuchała mnie i wyszła za mąż. Rok później urodziła im się piękna córeczka. Jednak nie układało im się w małżeństwie. Kłótni, zazdrość i nadużywanie alkoholu. Córka godziła się na wszystko, czekając, aż jej małżonek się zmieni. Chciała uratować małżeństwo. Pewnego razu doszło do bójki - wtedy nadszedł koniec małżeństwa.

Dzięki Bogu, że postanowiła skończyć ten związek i od razu uciekła. Nie zamierzała mu wybaczyć. Jeśli chodzi o zięcia, to cieszył się, że postanowiła odejść. Nigdy się nie pojawił, nawet nie poprosił o wybaczenie.

Po rozwodzie Kasia z córką zamieszkały razem ze mną. Asiunia jeszcze nie chodziła do przedszkola, gdyż była za mała. Córka znalazła pracę, a ja zaczęłam opiekować się wnuczką. Wszystko powoli zaczęło się zmieniać na lepsze. Wkrótce córka usamodzielniła się, wynajęła mieszkanie i wyprowadziła się z dzieckiem.

Nie wyrzuciłam jej z mieszkania, choć nie ukrywam, że trudno było się z nią dogadać. Córka jest podobna do swojego dziadka: uparta, nigdy nikogo nie chciała słuchać. Po rozwodzie było jeszcze gorzej. Wszystko brała do siebie i potrafiła wybuchnąć z byle powodu. Dlatego nawet ucieszyłam się, kiedy córka się wyprowadziła. To oznaczało, że w końcu przestaniemy się kłócić.

Jednak nie przestałam pomagać córce, gdyż wnuczka często chorowała. Nie chciałam, żeby Kasia ciągle brała zwolnienia lekarskie, gdyż mogło to doprowadzić do tego, że w końcu ją zwolnią, więc opiekowałam się Asią.

Pewnego dnia moja córka zszokowała mnie, gdy powiedziała następujące:

- Mamo, zamierzam sprzedać swoją część mieszkania - powiedziała moja córka.

Na początku nie zrozumiałam, o co jej chodzi. Kiedy wreszcie to do mnie dotarło, natychmiast zrobiło mi się niedobrze.

- Jak to chcesz sprzedać? Przecież tu mieszkam.

- Mamo, potrzebuję pieniędzy. Chcę kupić własne mieszkanie, więc do tego muszę wziąć kredyt hipoteczny. Nie chcę przez całe życie wynajmować mieszkanie.

- Przecież możesz zamieszkać ze mną! Nie wyrzucę cię - próbowałam przemówić córce do rozsądku.

- Jasne! W jaki sposób mam ułożyć sobie życie? Gdy ciągle mnie kontrolujesz? Podjęłam decyzję. Najpierw zaproponuję bratu, żeby wykupił mój udział, ale jeśli odmówi, wystawię mieszkanie na sprzedaż - powiedziała moja córka i wyszła.

Czułam się okropnie. Nie spodziewałam się tego po własnej córce. Podczas gdy próbowałam się uspokoić, zadzwonił do mnie syn. Odebrałam i chciałam już zacząć skarżyć się na jego siostrę, ale mnie ubiegł.

- Mamo, uspokój się, inaczej będziesz miała za wysokie ciśnienie. Moja siostra nas zaskoczyła! Ale ona zawsze była złośliwa. Nigdy nie myślała o innych. Tyle że nie spodziewałem się tego! Wyrzucenie własnej matki z mieszkania... Nie martw się, mamo! Nie pozwolę jej na to. Postanowiliśmy z Moniką wykupić połowę mieszkania, które należy do niej.

Co prawda będziemy musieli wziąć kredyt, ale nie szkodzi. Gdy wszystko zostanie załatwiono, przekaże ci w prezencie mieszkanie, jeśli zechcesz. Będziesz mogła żyć w spokoju. Odmówiłam, gdyż ufam synowi. Tydzień później Kasia otrzymała swoją część pieniędzy i wyjechała z miasta. Syn powiedział, że nie chce mieć z nią nic wspólnego.

Kilka razy próbowałam się do niej dodzwonić, gdyż tęsknię za moją wnuczką i martwię się o nią, ale córka ma wyłączony telefon. Gdzie ona teraz jest? Mimo że zachowała się źle, to jestem mamą i martwię się o nią.

Nie przypuszczałam, że mój dobry uczynek doprowadzi do tego, że dzieci się pokłócą.

Główne zdjęcie: str