Być może nie mam racji, ale uważam, że rodzice nie powinni utrzymywać dorosłych dzieci, którzy już założyli swoje własne rodziny. Oczywiście, zdarzają się sytuacje, kiedy trzeba pomagać, ale nie wtedy, gdy dzieci po prostu marnują swoje życie i wydają pieniądze na imprezy, a potem biegną do rodziców po pomoc.
Mój syn ożenił się rok temu. Ma zaledwie 22 lata. Jego wybranka ma 20 lat. Ledwie skończył studia, a tu już ślub. Mój mąż i ja próbowaliśmy go odwieść od tej pochopnej decyzji. Po co od razu się żenić?
Najpierw trzeba stanąć na nogi. Nie miałam nic przeciwko narzeczonej mojego syna, po prostu nie podobało mi się, że tak wcześnie zamierza zakładać rodzinę. Zresztą rodzice narzeczonej też nie byli zachwyceni.
Mój syn, delikatnie mówiąc, był maminsynkiem, a my zawsze za niego wszystko robiliśmy, pomagaliśmy, gdy pojawiały się problemy i rozwiązywaliśmy wszystkie kwestie. Tak, to było niewłaściwe, ale tak wyszło. Dlatego byłam przekonana, że nie jest gotowy do ślubu. Nawet koszuli sam nie potrafił wyprasować ani rzeczy włożyć do pralki.
I jakoś mi się wydawało, że przyszła narzeczona jest podobna. Nie potrafiła gotować, sprzątać ani prać. Jednak starali się przekonać nas, że są już dorośli i gotowi na życie rodzinne. Zastanowiliśmy się i zgodziliśmy się, niech się sami uczą na swoich błędach.
Nie mieli, gdzie mieszkać, nie chcieli z nami, więc wynajęli mieszkanie.
- Mamo, musimy mieszkać osobno, bo nigdy nie przestaniesz nas traktować, jak dzieci, a my musimy nauczyć się samodzielności.
Więc pościłam syna z czystym sumieniem. Oboje pracowali, więc powinno im starczyć na mieszkanie i jedzenie. Ale coś poszło nie tak, a wydatki przewyższyły dochody. Pod koniec pierwszego miesiąca samodzielności syn zadzwonił do mnie i poprosił o pieniądze, "coś źle policzyli". Pomyślałam, no dobrze, mieszkają sami pierwszy miesiąc, można pomóc.
Miesiąc spokoju i znów telefon z tą samą prośbą. Tak było przez pół roku. Zastanawiałam nad tym, jak oni planują swój budżet, że jednego miesiąca proszą o pieniądze, a drugiego nie. Odpowiedź była bardzo oczywista. Okazało się, że jeden miesiąc pożyczali ode mnie pieniądze, a drugi od rodziców synowej.
W końcu zaczęło mnie to denerwować i kiedy mój syn kolejny raz prosił o pieniądze, postanowiłam z nim porozmawiać i dowiedzieć się, jak długo zamierza żebrać o pieniądze i na co wydają całą swoją pensję? Przecież widziałam ich budżet. Wiedziałam, ile zarabiali, i wiedziałam, że powinno im wystarczyć!
- Mamo, chodzimy do kawiarni, restauracji. Iza nie gotuje w domu - jest zbyt zajęta. Chodzimy na filmy, na koncerty i pieniądze szybko się kończą.
No to wszystko było jasne. Już wiadomo, czemu brali od nas. Porozmawiałam z synem, wszystko mu wytłumaczyłam. Powiedziałam mu, że sami dążyli do dorosłego życia, nie chcieli mieszkać z nami w jednym mieszkaniu, a teraz ciągle proszą nas o pieniądze.
- Czy będziecie ciągle brać pieniądze od nas? Dlaczego nie planujecie wydatków? - A co jak będziecie mieli dzieci? Je też mamy utrzymywać? Nadal będziecie chodzić do restauracji?
- Mamo, po co marnować czas na gotowanie, kiedy można go wykorzystać bardziej pożytecznie. A dzieci na razie nie planujemy.
- Czyli, tak - powiedziałam, widząc, że syn mnie nie słucha - Masz teraz swoją rodzinę, to ją utrzymuj. Nie odmawiam wam pomocy, ale nie będę tego robić regularnie.
Syn obraził się i wyszedł. W międzyczasie zadzwoniłam do teściowej i rozpoczęłam poważną rozmowę.
- Dość tego. Nigdy się nie nauczą żyć na swoim, jak będą od nas ciągnąć kasę. Nie dam im więcej grosza. Niech sami radzą sobie i uczą się oszczędzać. Chodzą po restauracjach, a ja mam za to płacić. Rozumiem, gdyby nie starczało na jedzenie. Ale to restauracje. To się w głowie nie mieści!
Teściowa próbowała tłumaczyć swoją córkę, ale ostatecznie zgodziła się ze mną. Okazało się, że ona też próbowała rozmawiać z córką, ale ta odpowiadała na wszystko, że nie jest gospodynią domową, a nowoczesną kobietą.
Od naszej rozmowy minęły dwa miesiące, dzieci na razie nie prosiły o pieniądze. Mam nadzieję, że nauczyli się samodzielnie rozwiązywać swoje problemy.
Główne zdjęcie: str