Przez kilka dni mieszkałam w mieszkaniu córki, po czym postanowiłam jak najszybciej się przeprowadzić. Nie zdawałam sobie sprawy, że za jej radosnym uśmiechem kryje się nieudane małżeństwo. Swego czasu dobrze wyszłam za mąż. Dobrze nam się z mężem układało. Czasami się kłóciliśmy, ale zdarza się to w każdej rodzinie.

Traktowaliśmy siebie nawzajem z szacunkiem i zawsze staraliśmy się sobie pomagać. Mój mąż potrafił zmywać naczynia, odkurzać i wrzucać do pralki brudne rzeczy, jeśli było to konieczne. Wiem z pierwszej ręki, że dzieci nieświadomie kopiują zachowania rodziców. To właśnie miało miejsce w naszej rodzinie. Zarówno moi rodzice, jak i rodzice mojego męża mieli udany, szczęśliwy związek małżeński.

Dlatego ja również miałam szczęście w życiu prywatnym. Byłam przekonana, że moim dzieciom również uda się stworzyć szczęśliwy związek. Ale od każdej reguły są wyjątki. Julia od samego dzieciństwa potrafiła osiągnąć wszystko, czego zapragnęła i zawsze dążyła do celu.

Dobrze sobie radziła, uczyła się, uprawiała gimnastykę i była po prostu piękna. My ze swojej strony zawsze ją wspieraliśmy. Kiedy poznaliśmy jej przyszłego męża, byliśmy niezbyt zadowoleni z decyzji córki. Jej partner jest osobą narcystyczną. Ale córka promieniała. Po jakimś czasie postanowiliśmy nie ingerować w jej życie.

Młoda rodzina od razu wzięła kredyt hipoteczny i kupiła sobie mieszkanie. Całe szczęście, że dobrze zarabiali. Zaczęli mieszkać osobno. Bardzo często rozmawiałyśmy z Julią przez telefon, odwiedzaliśmy ją z mężem. Nie krytykowałam Piotra. Zawsze był uprzejmy i życzliwy.

Niedawno zmarł mój mąż. Wszystko, co wtedy się działo, pamiętam jak przez mgłę. Ale przeszłam przez to. Aby poradzić sobie ze stratą, postanowiłam zająć się sobą i odświeżyć mieszkanie. Remont był robiony dawno temu, więc chciałam radykalnie zmienić swoje życie i zacząć wszystko od nowa.

Nie mogłam przebywać we własnym mieszkaniu, więc zapytałam córkę, czy mogę u niej zamieszkać, póki trwa remont. Córka się zgodziła. Najlepiej, gdybym wtedy wynajęła sobie mieszkanie, żeby nie wiedzieć, co się dzieje w rodzinie mojej córki. Jednak myślałam, że to słuszna decyzja.

Córka wraz ze swoim mężem przygotowali dla mnie pokój. Zjedliśmy kolację. Piotrek wstał od stołu i zostawił swój talerz. Nawet nie włożył go do zlewu. Pomyślałam, że może nad czymś się zamyślił. Moja córka natychmiast zaczęła sprzątać i nie chciała przyjąć mojej pomocy.

- Mamo, dam radę, to tylko dwa talerze.

Zastanawiałam się nad zachowaniem zięcia, ale milczałam. Było to dla mnie po prostu niedopuszczalne. Przecież można było włożyć talerz do zlewu. Postanowiłam się nie wtrącać i nie zwracać uwagi. Nie chciałam się kłócić. Okazało się jednak, że w ich rodzinie dzieje się to codziennie.

Piotrek pracował do pory obiadowej, a potem spędzał czas w domu. Zobaczyłam go w kuchni, gdy jadł obiad, a ja zbierałam się do pracy na drugą zmianę. Zjadł sobie, wstał i poszedł do swojego pokoju, żeby położyć się na kanapie i obejrzeć jakiś serial.

Nie wiedziałam co myśleć. Jednak nie miałam czasu zwrócić mu uwagi, więc po prostu poszłam do pracy. Wróciłam z pracy wcześniej niż córka. W kuchni nic się nie zmieniło. Chociaż nie, zmieniło się - zwiększyła się ilość brudnych naczyń, których nawet nie włożył do zlewu. Nie wytrzymałam.

- Piotrek, dlaczego nie pozmywałeś naczyń? Cały dzień byłeś w domu. Czy to Julka ma wszystko sprzątać, gdy wróci z pracy? - spojrzał na mnie, tak jakbym kazała mu samodzielnie rozładować ciężarówkę.

Jednak włożył naczynia do zlewu. Postanowiłam je umyć. Chciałam pomóc córce, by miała mniej rzeczy do ogarnięcia. Julia wróciła dość późno, gdyż robiła jeszcze zakupy w sklepie. Mąż nawet nie pomógł jej zanieść wszystko do kuchni. Zaczęłam pomagać córce, chociaż ciągle powtarzała, że nie ma takiej potrzeby.

Ale nie mogłam postąpić inaczej, gdyż córka była już zmęczona po pracy, a do tego musiała jeszcze ugotować i posprzątać.

- Dlaczego gotujesz codziennie? O wiele łatwiej jest ugotować na kilka dni. Wtedy nie będziesz musiała wyrzucać jedzenia - próbowałam porozmawiać z córką i zrozumieć, dlaczego codziennie musi tyle gotować.

- Piotrek lubi, gdy gotuję codziennie. Mamo, to żaden problem dla mnie. Przyzwyczaiłam się - uśmiechnęła się Julka.

Zięć wstał z kanapy dopiero wtedy, gdy kolacja była gotowa. Zjadł i zamierzał znowu wyjść, nie proponując pomocy przy sprzątaniu brudnych naczyń. Nie mogłam dłużej milczeć.

- Piotrek! Dlaczego nie chcesz pomóc umyć brudne naczynia? Julia sporo czasu poświęciła, by to wszystko ugotować. Nie jesteś w stanie posprzątać po sobie? - zapytałam. Powiedział coś niewyraźnie.

Moja córka nie spodziewała się usłyszeć ode mnie takich słów i zobaczyłam jej pełne strachu oczy. Jednak zięć po prostu wstał i wyszedł. Julia w milczeniu posprzątała wszystko, umyła naczynia i poszła do swojego pokoju.

Przez długi czas słuchałam, jak zięć zwraca się do niej w niezbyt uprzejmy sposób.

- Mieszka w naszym domu i każe mi, co mam robić. Kto pozwolił jej na to? Dlaczego mam zmywać naczynia? To nie mój obowiązek! - krzyczał.

Julia prosiła, żeby wytrzymał jeszcze trochę, póki z nimi mieszkam. Mówiła, że nie musi nic robić! Pomyślałam, jak ona może to znosić? Zrobiło mi się niedobrze. Następnego dnia zięć przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Od rana zaczęli się kłócić, gdyż Piotrek nie znalazł w szafie czystej koszuli.

- Załóż ten sweter. Jest czysty i wyprasowany! - Córka mówiła do męża. - Nie zdążyłam wczoraj wyprać koszuli.

- Chcę założyć koszulę! Mam dziś ważne spotkanie. W swetrze wyglądam jak nastolatek.

- Piotrek, błagam, nie krzycz. Coś mi się przypomniało! Kupiłam tobie nową koszulę, zaraz ją wyprasuję. Możesz w tym czasie zjeść śniadanie, już wszystko przygotowałam.

Piotrek coś do niej powiedział, jednak nie usłyszałam wyraźnie. Wydawało mi się, że obraził moją córkę. Zdecydowanym krokiem weszłam do kuchni, aby zganić go z powodu takiego zachowania. Córka zobaczyła mnie w drzwiach i rzuciła się w moją stronę.

- Mamo, bądź cicho, proszę! Poradzimy sobie sami. Nie chcę się z nim kłócić. Wystarczyło, że wczoraj się pokłóciliśmy. Nie wtrącaj się w nasze życie - powiedziała córka.

Szczerze mówiąc, byłam w szoku. Zięć traktuje ją jak służącą, a ona tylko się do niego uśmiecha. Jest piękna, mądra i ma dobrą pracę, lecz trafiła na takiego mężczyznę. Moja córka powiedziała mi, że mam się nie wtrącać w ich życie z Piotrkiem. Nie przeszkadza jej to i jest z nim szczęśliwa. Tak, ich związek to nie moja sprawa.

Ale nie mogłam znieść tego, że moja córka jest upokarzana. Dlatego postanowiłam przeprowadzić się do wynajętego mieszkania i zostać tam do czasu zakończenia remontu. Mam nadzieję, że moja córka wkrótce się opamięta i ucieknie od tego narcyza.

Główne zdjęcie: str