Relacja matki i córki bywa skomplikowana. Moja mama na przykład nie chce pomagać mi przy dziecku z powodu rozwodu. Mówi, że skoro nie potrafiłam uratować małżeństwa, to muszę teraz radzić sobie sama.
W związku małżeńskim moich rodziców niezbyt dobrze się układało. Mama tolerowała to, że ojciec ją zdradzał oraz bił. Była dumna z tego, że poświęca się. Zawsze bała się tego, co ludzie powiedzą.
Kiedy byłam mała, bałam się wracać do domu, zwłaszcza jeśli tata był pijany, a mama w pracy. Spacerowałam do wieczora, a gdy wracałam do domu, mama ganiła mnie, że nie pozmywałam naczyń i byłam nie wiadomo gdzie.
Mówiłam, że po prostu się bałam wrócić do domu, lecz matka nawet nie chciała tego słuchać.
Tata zmarł, gdy miałam 14 lat. Utonął, gdy był pijany. Szczerze powiem, że miałam nadzieję, że w końcu w domu zapanuje spokój i wszystko zmieni się na lepsze.
Żadnych kłótni, awantur, alkoholu. Ale mama nie mogła pogodzić się z tym, że jest wdową. Biadoliła, że nie ma mężczyzny w domu. Generalnie bardzo się przejmowała.
Ukrywałam przed mamą to, że mam chłopaka. Sama myśl o tym, że dowiedziałaby się, że mieszkam z chłopakiem, a nie z przyjaciółkami, była przerażająca.
Ale w końcu zdecydowałam się ich sobie przedstawić. Wszystko przebiegło pomyślnie, mama nie miała nic przeciwko.
Pobraliśmy się pół roku później. Zamieszkaliśmy w mieszkaniu Andrzeja, które dostał w spadku po babci.
Na początku wszystko dobrze się układało, dużo śmiechu i radości, tak samo jak i smutku. Myślałam, że dziecko jeszcze bardziej nas do siebie zbliży, ale okazało się odwrotnie.
Okazało się, że Andrzej nie przepadał za dziećmi. Darzył dzieci sympatią na odległość. Rzecz jasna nie chciał zajmować się synem. Nie mógł znieść płaczu dziecka.
Nie było sensu prosić go o to, by zmienił dziecku pieluchę. Mąż nie był w stanie ani zaopiekować się synem, ani posprzątać mieszkania. Zaczęliśmy się bez przerwy kłócić.
Potem zaczął gdzieś znikać, późno wracał do domu. Pewnego dnia Andrzej powiedział, że ma dość tego i chce się rozwieść. Pozwolił mi zostać w jego mieszkaniu, dopóki nie skończy mi się urlop macierzyński, a potem muszę zacząć szukać sobie czegoś innego.
Nie chciałam zostawać, więc od razu wyprowadziłam się do mamy. Dopiero potem pożałowałam tej decyzji.
Mama natychmiast zaczęła się złościć i mnie wyzywać. Ciągle powtarzała mi, że jestem złą matką i żoną. Nie chciała mi pomagać przy dziecku, nie mogłam liczyć na jej wsparcie.
Dobrze, że Andrzej przynajmniej pomagał nam finansowo. Gdybym wtedy poprosiła matkę o pieniądze, nie doprowadziłoby to do niczego dobrego.
Kiedy zapytałam ją dlaczego mnie prowokuje, sprawia mi przykrość, przypomina mi o tym, kazała mi zgodzić się na wszystko i wrócić do męża. Zupełnie jakbym zostawiła rodzinę i spędzałam czas nie wiadomo gdzie!
Powiedziała mi, że powinnam była coś wymyślić, by mąż się nie wkurzał z powodu dziecka! Wciąż to pamiętam i nie rozumiem, jak kobieta może coś takiego powiedzieć.
Nie mogłam tego dłużej wytrzymać, więc tydzień później zadzwoniłam do Andrzeja i wróciłam do jego mieszkania. Miałam nadzieję, że uda nam się wszystko naprawić, ale tak się nie stało.
Teraz już zaczęłam pracować, wynajmuję mieszkanie, a syn chodzi do przedszkola. Z byłym mężem utrzymujemy przyjazne relacji, pomaga mi z synem, odbiera go czasem z przedszkola, pomaga również finansowo. Jednak rozstaliśmy się z nim na dobre.
Wszystko było dobrze, dopóki Andrzej nie wyjechał w podróż służbową na cały rok. Musiałam zostać dłużej na ważnym spotkaniu, lecz nie było nikogo, kto mógłby odebrać syna z przedszkola.
Po raz pierwszy od dawna musiałam zadzwonić do mamy. Nie zgodziła się odebrać wnuka. Musiałam rzucić wszystko i jechać na drugi koniec miasta do przedszkola. Dobrze, że nianie były wyrozumiałe, więc zostały z dzieckiem i nie miały do mnie pretensji.
Kiedy wróciłam do domu, ponownie zadzwoniłam do mamy. Odbyłyśmy bardzo szczerą rozmowę. Moja matka zaczęła mnie oskarżać, gdyż była pewna, że zdradziłam męża.
Nie wytrzymałam, więc powiedziałam jej wszystko, zaczynając od samego dzieciństwa. Wspomniałam o zniszczonym dzieciństwie, o tym, że od zawsze martwiła się tym, co powiedzą inni, że nie kocha swojego wnuka. Przez cały dzień po tej rozmowie czułam się okropnie.
Przestałam utrzymywać kontakt z matką. Nie pozwolę, by zmieniła moje życie w piekło! Jestem przekonana, że poradzę sobie sama ze wszystkimi trudnościami i zapewnię mojemu synowi szczęśliwe życie.
Główne zdjęcie: str