Niedawno doszło do kłótni z nową żoną mojego byłego męża. Chodziło o dziecko. Tak jakbym cały czas zostawiała swojego syna z byłym mężem, który ma już nową rodzinę. To, że były mąż jest ojcem naszego dziecka, to zapewne niezbyt istotny szczegół.

Nie robię tego o co mnie oskarżają. Na samym początku uzgodniliśmy to wszystko z byłym. Rozstaliśmy się w zgodzie. Nikt nikogo nie zdradził, nie było żadnych kłótni albo rzucania talerzami.

Jak się okazało, nie było żadnej miłości. Najpierw zakochanie, potem przywiązanie, lecz z czasem zdaliśmy sobie sprawę, że to nam nie odpowiada. Wtedy mieliśmy już sześcioletniego syna. Kochamy go nad życie. Kiedy się rozwiedliśmy, od razu uzgodniliśmy, że będziemy go razem wychowywać.

Były mąż powiedział, że chce zabierać dziecko do siebie nie tylko w weekendy. Niech dziecko najpierw tydzień będzie u niego, potem będzie zostawać na coraz dłużej. Idealnie byłoby, gdyby dziecko mieszkało miesiąc ze mną, miesiąc z ojcem.

Syn był zachwycony tym pomysłem, gdyż była to dla niego przygoda. Wszystko było w porządku, odpowiadało nam to, dopóki były nie ożenił się po raz drugi. Najwyraźniej nie do końca wyjaśnił swojej nowej żonie sytuację, albo ona źle to zrozumiała.

Nie była zadowolona, że jej mąż ma syna, który mieszka z nim przez miesiąc. To znaczy, wiedziała o synu, ale myślała, że będą spotykać się najwyżej raz w tygodniu i wystarczy płacić alimenty.

Tyle że alimenty nie wchodziły w grę. Dziwne by było, gdybym najpierw ja płaciła byłemu mężu alimenty, a potem on - i tak co miesiąc. Latem, kiedy były mąż się ożenił, syn był w odwiedzinach najpierw u jednych dziadków, potem u innych, potem trzeba było przygotować się do szkoły, więc do października syn nie przyjeżdżał do ojca.

Mieliśmy wszystko ustalone, więc pod koniec września spakowałam walizki syna, zadzwoniłam po taksówkę i syn pojechał do swojego ojca. Spotkał się z nim i wszystko było według dawno ustalonego schematu.

Tyle że cztery dni po tym, jak syn przyjechał do swojego ojca, zadzwoniła do mnie nowa żona mojego byłego.

- Wystarczy pozostawiać z nim swojego syna! On ma teraz nową rodzinę! - krzyczała nowa żona mojego byłego.

Wytłumaczyłam, że mój były mąż jest ojcem dla naszego dziecka. To było ustalone dawno temu, że dziecko mieszka przez miesiąc u taty.

Ta kobieta krzyczała coś do mnie przez telefon, ale nie chciałam jej słuchać. Nie interesowało mnie to. Jednak byłam ciekawa tego, co były miał do powiedzenia na ten temat. Zadzwoniłam do niego i powiedziałam mu o wszystkim, ponieważ nie podoba mi się ta sytuacja. Nie chcę, żeby moje dziecko mieszkało z taką dziwną i agresywną kobietą.

Były mąż wysłuchał mnie, był bardzo zły, więc przeprosił i powiedział, że taka sytuacja już więcej się nie powtórzy. Z synem wszystko będzie dobrze i żebym się nie martwiła.

Mam szczerą nadzieję, że były mąż faktycznie to załatwi. Ponieważ jeśli usłyszę od mojego dziecka, że nowa żona tatusia mówi coś przykrego bądź wyrządza krzywdę mojemu synowi, to nigdy więcej dziecko nie pojedzie do taty. Wyobrażam sobie, na co stać taką dziwną osobę jak nowa żona mojego byłego męża.

Główne zdjęcie: wazne