Po pierwsze, powinnam chyba wspomnieć, że sama pochodzę ze wsi. Nie lubię życia w mieście. Czyste powietrze, mnóstwo świeżych owoców i warzyw, życie we własnym tempie i zwykli ludzie - to właśnie lubię najbardziej na wsi.

Kiedy mój syn skończył 8 lat, jego ojciec nas zostawił. Nawiasem mówiąc, zostawił nas dla kobiety z miasta. Powiedział, że tak będzie lepiej: miała własne mieszkanie, do tego można szybciej znaleźć pracę. Wcześniej mieszkaliśmy w domu z moją matką. Nie był to oczywiście luksusowy dom, ale jednak należał do nas.

Z niewielką działką i małym gospodarstwem. Rozwiedliśmy się z mężem 15 lat temu. Miałam wtedy 40 lat. Co prawda niespecjalnie się tym przejmowałam, ponieważ przyzwyczaiłam się do tego, że na wsi jest zupełnie inaczej.

Uczucia do męża już dawno wygasły, o ile w ogóle były, więc na próżno płakać. Ale małe dziecko potrzebowało opieki. Bez pieniędzy nie można było nic zrobić. Na wsi niestety nie da się zarobić pieniędzy. Przynajmniej jeśli nie jest się na przykład sołtysem. Ale moja koleżanka z klasy niedawno wróciła zza granicy.

Opowiadała o tym, jak wspaniale było w innym kraju, jak dużo można zarobić i że ludzie są o wiele milsi niż u nas. Jak zapewne rozumiesz, dało mi to do myślenia. Spędziłam wiele bezsennych nocy, wyobrażając sobie, jak wracam do domu z pieniędzmi, przygotowuję syna do szkoły, cieszę się życiem i nie myślę o niczym innym. Marzenia.

Pół roku później, spakowawszy wszystko, co miałam, pojechałam zarabiać pieniądze za granicę. Włochy to oczywiście słoneczny kraj, ale czekała tam na mnie tylko praca. Długo nie będę opowiadać, jak uczyłam się języka, będąc już sama w kraju.

Jak zostałam okradziona po roku i jak ryczałam po nocach. Jak odpędzałam adoratorów, którzy przysięgali wieczną miłość. Dwa lata minęły bardzo szybko. Okazało się jednak, że zaoszczędziłam bardzo mało pieniędzy. Nie starczyłoby na długo dla mnie, mojego syna i mamy. I to nawet gdybyśmy oszczędzali. 

Wtedy postanowiłam zostać trochę dłużej, a potem jeszcze trochę. Ostatecznie pracowałam za granicą przez ponad 13 lat. W tym czasie mój syn zdobył wykształcenie, dorósł i znalazł narzeczoną. Cały czas wysyłałam mamie pieniądze, żeby niczego im nie brakowało.

Poza tym postanowiono nie trzymać pieniędzy w banku, ale kupić działkę obok nas i powoli zacząć budować duży, piękny dom. Chciałam wrócić do domu zaraz po zakończeniu budowy. Cóż mogę powiedzieć, ze swatką oraz synową komunikowałyśmy się przez Internet. Co prawda pochodziły z miasta, ale wydawały się miłymi osobami.

Mój syn dorósł i był nieco obojętny w stosunku do mnie. Ale nie zwracałam na to uwagi: jest w takim wieku, do tego nie widzieliśmy się od dawna. Kiedy wrócę, wszystko będzie w porządku. Wesele było wspaniałe. Było mnóstwo gości, spośród których oczywiście znałam tylko kilku. Nawiasem mówiąc, zapłaciłam za przyjęcie sama.

Rodzina panny młodej nie miała pieniędzy, ale nie było to dla mnie żadnym problemem. Przecież mój jedyny syn się żeni!

Po przyjęciu weselnym podchodzi do mnie swatka i pyta mnie, kiedy zamierzam jechać za granicę do pracy. Odpowiadam, że nie muszę jechać: zarobiłam tyle, ile chciałam. Najwyższy czas odpocząć. Na co ona odpowiedziała, że oczywiście. Dobra decyzja.

Nieco później byłam świadkiem rozmowy między swatką a jej córką, która stwierdziła, że powinnam zostać w starym domu mojej mamy, skoro nie zamierzam jechać za granicę. Należy tylko zabrać dodatkowe meble do nowego domu, ponieważ nie udało się jeszcze wszystkiego kupić. Wychodzi na to, że my z mamą nie potrzebujemy zbyt wiele.

Okazuje się, że przez te wszystkie lata pracowałam po to, żeby mój syn mieszkał tam z żoną! Przecież w domu jest mnóstwo miejsca! Byłam pewna, że zamieszkamy tam razem, ponieważ taki był właśnie zamysł.

Ale obserwując zachowanie mojego własnego dziecka, nagle zdałam sobie sprawę, że jemu samemu nie przeszkadza takie życie. Jest niewdzięczny. Teraz myślę o powrocie do pracy. Mam tam kilku przyjaciółek, więc poproszę ich o to, bym mogła z nimi zamieszkać.

Nie będę wysyłać żadnych pieniędzy, gdyż oni są już dorośli. Syn wykorzystywał własną matkę...  Może czegoś nie rozumiem i wszystko jest tak, jak być powinno?

Główne zdjęcie: pbox