Szczerze mówiąc, nigdy nie rozumiałam, jak ktoś mówił, że żadne dziecko nie jest obce. Owszem, jest. Na przykład córka mojego męża (z jego pierwszego małżeństwa) wydaje mi się całkiem obca.

Niestety, nie mam własnych dzieci i mieć nie będę. Ale mam siostrzenicę, która jest jak moja rodzona córka. Moja siostra zmarła wcześnie, więc wychowywałam ją sama od 12 roku życia, ponieważ jej ojciec ją zostawił.

Teraz moja siostrzenica jest już studentką medycyny. Cały czas jesteśmy w kontakcie, jak prawdziwa rodzina. Mam 47 lat i wyszłam za mąż dopiero w wieku 44 lat. Mieszkałam z tym samym mężczyzną przez 8 lat, a potem się rozstaliśmy. Potem wychowywałam siostrzenicę, mieszkałam z nią w moim jednopokojowym mieszkaniu.

Później wyjechała na studia i w tym czasie poznałam dobrego mężczyznę, Grzegorza, który jest 17 lat starszy ode mnie. Był rozwiedziony od dłuższego czasu i też miał jednopokojowe mieszkanie. Wkrótce pobraliśmy się.

Co bardzo mi się podobało: martwił się o mnie, wręcz po ojcowsku. Moja dusza rozpływała się od takiej troski. Zawsze musiałam się o wszystko martwić. A tutaj po prostu mogłam być małą dziewczynką.

Grzegorz od razu powiedział mi ja sprawy stoją: był żonaty ma córkę i wnuka, których bardzo kocha. Z żoną rozwiódł się z powodu niezgodności charakterów. Córka niestety też ma temperament po mamie. Miała wtedy 30 lat, też jest mężatką, mieszka z rodziną i matką w centrum. No i tyle, myślałam, że one nas nie dotyczą!

Naprawdę kocham mojego męża i planujemy mieszkać razem do końca życia. Zdecydowaliśmy się zamienić nasze dwa jednopokojowe mieszkania na jedno trzypokojowe. Jest małe, ale wszystkie pokoje są oddzielne.

Wtedy córka przypomniała sobie o ojcu. Pewnego dnia przyjechała tu sama, bez rodziny, rzekomo w interesach. Od razu zauważyłam, że jest do mnie uprzedzona. Kilka razy mówiła ojcu, że za nic nie powinien zmieniać mieszkania, bo łatwiej byłoby wynająć jedno i mieszkać w drugim. A co ją to obchodzi?

Kiedy Grzegorz zachorował, nie przyszła nawet zapytać, jak się czuje. Przyjaciel pomagał mu stanąć na nogach. A teraz ona dyktuje mu, co ma robić! Rozmawiała z nim, jakby mnie tam w ogóle nie było.

Po prostu ignorowała moją obecność. Co więcej, kiedy Grzegorz opuścił rodzinę, zostawił córkę z trzypokojowym mieszkaniem i samochodem swojej byłej żony. Zabrał tylko jedną walizkę. A teraz co?

Córka wyjechała, ale po tej wizycie zainteresowała się ojcem bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Zaczęła do niego pisać i dzwonić, mówiąc, że ma dość tego miasta, chce przeprowadzić się z rodziną w nasze okolice i wziąć kredyt.

Ale do tego potrzebowała gdzieś zamieszkać, zadomowić się, przyzwyczaić. Wynajem jest drogi, ale całe szczęście ma ojca z trzypokojowym mieszkaniem. W porządku, możemy się dogadać i zwolnić dwa pokoje na jakiś czas.

Grzegorz jest zadowolony, a ja zaskoczona. Potrafię wyczuwać ludzi i ich intencje. Nie dlatego jego córka chce się do nas wprowadzić. Jeśli czynsz jest dla nich drogi, to na kredyt też ich nie stać. Ona oczywiście ma swoje plany: ojciec nie jest już młody, jego zdrowie nie jest najlepsze, więc będą udawać troskliwych krewnych i wymyślą wszystko, żebym opuściła mieszkanie.

Oczywiście możliwa byłaby zamiana mieszkań, ale ja i mój mąż nie zamierzamy się rozstawać. Od razu powiedziałam mężowi o swoich zmartwieniach, ale on tylko mnie zbył. Twierdzi, że to wszystko bzdury i nie pozwoli, żeby jego córka zrobiła mi krzywdę.

Już teraz myślę, że nie powinniśmy byli zamieniać się mieszkaniami. Ale co się stało, to się nie odstanie. Teraz kolejny problem: jak sprawić, by mężczyzna zrezygnował z pomysłu, by córka do nas przyjechała?

Nie potrzebuję jej tutaj, nawet tymczasowo. Gdyby traktowała mnie z szacunkiem, byłaby mile widziana. A teraz się zachowuje, jakbym jej ojca odebrała.

Mam siostrzenicę, jest jak moja własna córka, ale nie proszę jej, żeby z nami mieszkała. Więc co powinnam powiedzieć, żeby zapobiec przyjazdowi jego córki?

Główne zdjęcie: wazne