Moja teściowa dołożyła wszelkich starań, aby zniszczyć nasze małżeństwo. Główną kartą przetargową było mieszkanie, w którym mieszkał wtedy mój narzeczony. Szantażowała go, ale mój narzeczony się nie ugiął.

Poznałam Mariusza na studiach. Na początku byliśmy przyjaciółmi, a potem zaczęliśmy się spotykać. Nie mieszkaliśmy razem, ponieważ moi rodzice trzymali się zasady, że najpierw trzeba wziąć ślub, a potem zamieszkać razem.

Przedstawiłam Mariusza moim rodzicom, kiedy byliśmy jeszcze przyjaciółmi. Często przychodził do nas, moi rodzice dobrze go traktowali i do dziś nic się nie zmieniło. Nie poznałam mamy Mariusza, gdyż mieszkał sam.

Ale kiedy zaczęliśmy myśleć o ślubie, musiałam w końcu poznać mamę mojego narzeczonego. Jednak spotkanie nie przebiegło pomyślnie. Nie spodobałam się przyszłej teściowej. Nie wiem, jaką kobietę uważała za dobrą partię dla swojego najstarszego syna, ale najwidoczniej nie pasowałam do tej roli.

Przez cały wieczór robiła minę, tak jakby śmierdziało ode mnie. Mariusz nie wiedział, gdzie się podziać, ja też czułam się nieswojo, ale nie mogłam po prostu wstać i wyjść.

- Gdzie planujecie mieszkać? - Zadała kolejne pytanie.

- W jakim sensie? W moim mieszkaniu - odpowiedział Mariusz.

- Nie masz własnego mieszkania, synu - upomniała go matka. - To moje mieszkanie, w którym pozwoliłam ci mieszkać. Nie zapominaj o tym.

W końcu poczułam się niezręcznie, zdając sobie sprawę, że rozgrywa się jakiś rodzinny dramat, jednak nie chciałam w tym uczestniczyć. Pożegnałam się i w końcu pojechałam do domu.

Przez tydzień prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, a potem Mariusz poprosił mnie o pomoc. Nie do końca rozumiałam jakiej pomocy potrzebuje, ale pojechałam do niego. Okazało się, że pakował swoje rzeczy i potrzebował pomocy, aby jak najszybciej opuścić mieszkanie należące do jego matki. Na początku nie chciał nic mówić, a potem o wszystkim mi opowiedział.

- Postawiła mi ultimatum! Albo się rozstaniemy, albo muszę opuścić mieszkanie. Powiedziała, że jeśli nie szanuję jej zdania, to nie musi mi pomagać. Możesz w to uwierzyć?!

Mój narzeczony był rozzłoszczony, nigdy nie widziałam go w takim stanie i mam nadzieję, że już nigdy nie zobaczę. Byłam zdezorientowana, gdyż zachowanie jego mamy nie mieściło mi się w głowie. Uważam, że to bardzo dziwne, żeby stawiać syna przed takim wyborem. Wkładałam rzeczy do torby, gdyż nagle zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie zamierza mieszkać.

- Przez kilka dni będę mieszkał u przyjaciół, a potem znajdę sobie mieszkanie.

Poszłam do kuchni by zadzwonić do taty. Udało mi się namówić jego i mamę, żeby pozwolili mojemu narzeczonemu wprowadzić się do nas. Na początku Mariusz nie chciał, ale udało mi się go przekonać. W domu zamknęli się z tatą w kuchni i długo o czymś rozmawiali, a tydzień później złożyliśmy wniosek do Urzędu Stanu Cywilnego.

Teściowa nie była na naszym ślubie, gdyż Mariusz nie chciał ją zaprosić. Nie było jej też przy narodzinach naszych dzieci, nie wspominając o parapetówkach, urodzinach i innych świętach. Na początku myślałam, że problem polega tylko na tym, że to Mariusz nie chce się z nią komunikować, ale potem okazało się, że teściowa też tego nie chce.

Od dłuższego czasu mieszkamy we własnym mieszkaniu, wychowujemy dwójkę dzieci i często odwiedzamy moich rodziców. Mariusz świetnie się z nimi dogaduje. Jeśli chodzi o jego rodzinę, to utrzymuje kontakt tylko ze swoim młodszym bratem, który jest o dziesięć lat młodszy od Mariusza. Aktualnie mieszka w tym samym mieszkaniu i studiuje.

Zobaczymy, czy teściowa będzie miała dość rozsądku, aby nie stracić drugiego syna z powodu tego, że chce kontrolować wszystko i wszystkich.

Główne zdjęcie: youtube